- W ciągu tej pierwszej sesji prawie zasnąłem.
- Dużo gadałem. Czasami nie na temat. Robiłem dygresje...
- Twoje myśli się rozmyły.
- Ale ty byłeś zmęczony!
- Jak zwykły człowiek, który wstaje codziennie o czwartej nad ranem.
- No właśnie, może powinieneś więcej spać.
- Dlaczego? Tego dnia dopiero na spotkaniu z tobą doznałem nagłego przypływu zmęczenia.
- Nie czułem się zmęczony.
- Może powinieneś więcej czuć.
- W jakim sensie?
- Siebie w stosunku do otoczenia. Czy jesteś dopasowany do trybu twoich rozmówców? Jeśli zasypiają, kiedy ciebie słuchają, to znaczy że ich zgubiłeś.
- Może...
- Żadne "może". Przecież sam określiłeś jeden z celów coachingu w następujący sposób: Aby cała firma nabrała takiego tempa pracy, które jest zbliżone do mojego.
- Rzeczywiście, to może mieć związek z tym celem.
- Czy często ci się zdarza, że chcesz ziewać i nad sobą panujesz?
- Nie wiem, czy to ma sens, że o tym mówię. To było wczoraj w kościele. Rzadko chodzę do kościoła. Wieczorem postanowiłem nagle pojechać. Nie znałem godziny mszy. Może liczyłem na to, że wpadnę w połowie mszy i że nie będę musiał zaliczyć całej. Byłem rozczarowany, że msza dopiero się skończyła, gdy dotarłem. Postanowiłem jednak wejść do kościoła i się pomodlić. Nie mogłem się jednak skupić. Próbowałem wczuć się w atmosferę panującą w świątyni. Zaczęła się następna msza. Było za późno, aby wyjść. Choć stałem na końcu, czułem się po raz drugi rozczarowany. Tym razem dlatego, że dałem się złapać. Kościół był pełny. I już zaczynałem zastanawiać się, kiedy msza się skończy. Byłem rozczarowany własną postawą. Stale nie mogłem się skupić. Nagle przypominałem sobie, że obiecałem zadzwonić przed ósmą do podwładnego z odpowiedzią na jego pytania. Chyba w tym momencie powstrzymałem ziewanie. Było już po ósmej. Zastanawiałem się, jak wyjść dyskretnie. Kiedy usłyszałem, że ksiądz zaraz przejdzie do ogłoszeń, postanowiłem wyjść.- O czym było kazanie?
- O Marii.
- Myślałeś o kazaniu?
- Tak. Nie wiem dlaczego, zapadło mi w pamięć szczególnie jedno zdanie: Maria wierzyła, zanim Gabriel przyszedł do niej.
- Też słuchałem kazania. Wybacz, że użyję języka potocznego, żeby powiedzieć, jak to rozumiem: zanim dostała projekt, wierzyła w niego. To nie tak jak my zwykle robimy w biznesie. Nie dostała projektu i czasu, aby się zastanowić, czy w niego wierzy. Wierzyła, zanim przystąpiła do projektu.
- A co to ma wspólnego z naszym ziewaniem?
- Chcesz tego coachingu. Ale czy wierzyłeś w coaching, zanim określiłeś swoje oczekiwania? Czy nie czujesz się zmęczony, że na siłę dążysz do celów, zanim uwierzysz w ich sens? Nie wysilasz się za bardzo, odbierając przy tym siłę innym? Czy ten stały wysiłek to nie po to, by odrabiać brak wiary? Pomyśl...
Opisane wydarzenia sź fikcyjne.
RSQ Management