Wyprzedaż, która momentami przybierała obraz prawdziwej paniki (zwłaszcza w czwartek), spowodowała, że sytuacją na GPW zainteresowali się, co można uznać jako bezprecedensowe wydarzenie, nasi politycy. Inwestorów uspokajała m.in. minister finansów Zyta Gilowska, a także Sławomir Skrzypek, prezes NBP. Zgodnie stwierdzili, że zawirowania na globalnych rynkach finansowych nie stanowią zagrożenia dla polskiej gospodarki, a jej fundamenty są stabilne.

Politycy nie zatrzymali przeceny. Impuls do wzrostów przyszedł zza oceanu. Niespodziewana decyzja banku centralnego USA, który obniżył stopę dyskontową, stosowaną przez bank centralny przy udzielaniu pożyczek bankom komercyjnym, o 50 punktów bazowych, do 5,75 proc., sprawiła, że na parkiety powróciły, dawno nieoglądane, wzrosty. Na jak długo?