Autor pomija główny aspekt nowego systemu emerytalnego, który, niestety, nie stał się przedmiotem rzetelnej dyskusji i analiz, czyli kwestii dalszych losów wartości świadczenia po jego wykupieniu przez osobę przechodzącą na emeryturę. A tymczasem jest to kwestia kluczowa właśnie dla interesów przyszłych emerytów i poziomu świadczeń oraz konkurencji na rynku podmiotów wypłacających emerytury dożywotnie. Projekt ustawy opisywany w artykule nie gwarantuje bowiem zachowania wartości świadczenia po jego wykupieniu, czyli waloryzacji inflacyjnej świadczeń. A to jest podstawowe zagrożenie dla zreformowanego systemu emerytalnego. Tylko waloryzacja inflacyjna przenosi ryzyko inwestycyjne, podobnie jak ryzyko długowieczności, z emeryta na zakład emerytalny. W każdym innym przypadku ryzyko inwestycyjne ponosi emeryt. O ile jednak w fazie akumulacji członek OFE niezadowolony z wyników inwestycyjnych funduszu emerytalnego, którego jest członkiem, może przenieść się do innego OFE, to w przypadku emerytury dożywotniej takiej możliwości nie ma. Decyzję podejmuje się raz - na cały okres wypłaty. Zatem w praktyce podmioty oferujące niższe emerytury w momencie przejścia na emeryturę mogą twierdzić, że dzięki lepszym inwestycjom doprowadzą do wyższej ich wartości realnej w przyszłości. Emeryt nie ma także żadnej gwarancji, że zakład emerytalny oferujący mu wyższe świadczenie w przyszłości nie doprowadzi do spadku jego wartości realnej w wyniku zbyt ryzykownej lub nietrafionej polityki inwestycyjnej. A w takich warunkach kupowanie emerytury dożywotniej bardziej przypominać będzie przysłowiowe kupowanie kota w worku niż podejmowanie racjonalnej decyzji dotyczącej całego okresu pobierania emerytury. Nie będzie też w praktyce konkurencji opartej na wysokości świadczeń, których wartość jest gwarantowana. Stąd tak istotne jest, by w toku dalszych prac nad projektem dokonać zmian w projektowanym systemie wypłat z II filaru i zapewnić inflacyjną waloryzację świadczeń. Tylko wtedy system będzie prosty i będzie umożliwiał proste porównanie dostępnych produktów i wybór najlepszego z nich dla konkretnej osoby przechodzącej na emeryturę.
I, wbrew poglądom Marcina Źuka, warto raczej dyskutować właśnie o waloryzacji emerytur dożywotnich, a nie o inwestycjach zagranicznych OFE, pożyczkach papierów wartościowych przez OFE czy kontraktach terminowych dla OFE. Są to wszystko bardzo interesujące instrumenty finansowe, ale nie dla otwartych funduszy emerytalnych.
Inwestycje zagraniczne mało popularne
Mimo istnienia wysokiego w mojej ocenie, 5-proc., limitu inwestycji zagranicznych OFE nie wykorzystują go prawie wcale, co w sytuacji stałej aprecjacji złotego wydaje się dosyć racjonalne i korzystne dla interesów członków OFE i poziomu ich przyszłych emerytur. Szereg instrumentów krajowych dostępnych obecnie jest także praktycznie niewykorzystywanych przez OFE, a przecież listy zastawne czy obligacje komunalne mogą być znacznie lepszą alternatywą inwestycyjną dla OFE niż inwestycje zagraniczne. Nieporozumieniem jest także koncepcja wykorzystywania instrumentów wchodzących w skład aktywów OFE do pożyczek papierów wartościowych, gdyż taka konstrukcja może być wykorzystywana do działań mających na celu spadek kursu pożyczanych przez OFE instrumentów, a więc spadek wartości aktywów OFE i w konsekwencji niższe emerytury. Podobnie ma się także sprawa z kontraktami terminowymi. W naszym systemie emerytalnym jest bowiem inny mechanizm zabezpieczający - jest nim minimalna stopa zwrotu. W przypadku minimalnej stopy zwrotu koszt zabezpieczenia ponosi powszechne towarzystwo emerytalne, w przypadku kontraktów terminowych wszelkie koszty ponosiliby członkowie OFE, gdyż byłyby one pokrywane z aktywów OFE. Kontrakty terminowe mogą także wiązać się z nadmiernym ryzykiem, które w takiej działalności, jaką prowadzą OFE, nie powinno mieć miejsca.
Jeśli dyskusja nie ma ograniczać się wyłącznie do regulacji dotyczących wypłaty świadczeń za środki zgromadzone w OFE, to zdecydowanie ważniejsze niż rozmontowywanie limitów inwestycyjnych OFE i zwiększanie ryzyka prowadzonej przez nie działalności postulowane przez Marcina Źuka jest zakończenie prac nad rozwiązaniami dotyczącymi przywilejów emerytalnych i tzw. emerytur pomostowych. Zaniechanie działań w tym kierunku może doprowadzić do powtórki z wydarzeń 2005 r., kiedy to górnicy protestujący przed Sejmem wymusili przyjęcie w superekspresowym tempie ustawy przenoszącej ich do starego systemu oraz przedłużającej dotychczasowe przywileje emerytalne dla pozostałych grup zawodowych do końca bieżącego roku.
Tekst wyraża prywatne poglądy autora i nie reprezentuje stanowiska instytucji, z którymi jest on związany zawodowo.