Skrajnie wysoka zmienność wczoraj pokazała swoje drugie oblicze i pozwoliła na skok WIG20 w górę, największy od 27 czerwca 2006 r. Wówczas tak silny ruch w górę był zwiastunem powrotu hossy. Warto zauważyć, że - nawet pomijając podobną skalę jednodniowego wzrostu - scenariusz rozwoju wydarzeń jest bardzo podobny, jak wówczas, kiedy WIG20 kształtował średnioterminowy dołek. Tak jak w połowie czerwca ub.r., mieliśmy przed paroma dniami lukę bessy, później parę świec o wyjątkowo dużej rozpiętości (wskaźnik zmienności ATR skoczył do poziomu najwyższego również od czerwca ub.r.) i wreszcie wybicie w górę. Czas zastanowić się, czy w porywie nagłego entuzjazmu (który wynika po części zapewne z powrotu na rynek tych, którzy jeszcze przed kilkoma dniami panicznie pozbywali się akcji) WIG20 zdołał już wyrwać się z trendu spadkowego. Faktycznie trzeba przyznać bykom, że ich wczorajszy atak doprowadził do zanegowania ostatnich niekorzystnych sygnałów. Po pierwsze, WIG20 powrócił powyżej dolnej linii kanału wzrostowego, biegnącej od ponad roku. Po drugie, indeks wrócił ponad dołek z 17 maja (3479 pkt). Zanegowanie dwóch niekorzystnych sygnałów naraz to dowód na powracające lepsze nastroje. O tym, że szanse na trwałe zatrzymanie spadków są spore, pisaliśmy już nieraz. Wyceny części spółek - w tym będących "rdzeniem" WIG20 banków - spadły do atrakcyjnych, a przynajmniej neutralnych poziomów. Paniczna reakcja inwestorów na problemy amerykańskiego rynku kredytowego była przesadna, nawet uwzględniając ewentualne spowolnienie naszej rodzimej gospodarki. Mimo to warto podkreślić jeszcze raz, że wczorajszy skok w górę to w dużym stopniu konsekwencja wcześniejszego załamania i wyprzedania pokazywanego przez wskaźniki.

Tym bardziej - zamiast ulegać emocjom - warto poczekać na potwierdzenie zmiany trendu, nawet jeśli kosztować to będzie utratę części potencjalnego ruchu w górę. Za sygnał taki będzie można traktować odrobienie przez WIG20 połowy fali spadkowej. Poziom 50-proc. zniesienia (liczonego według kursów zamknięcia) wypada na wysokości ok. 3620 pkt. Od wczorajszego zamknięcia brakuje do niego jeszcze 3 proc.