tylko nierównowagi między kwotą kapitałów wpływających do funduszy, a
kwotą kapitałów z nich wypływających, głównie od zarządzającego zależy
stopień zgłaszanego przez fundusz popytu, czy oferowanej podaży. Gdy
różnica między kapitałami wpływającymi i wypływającymi jest znaczna
poczynaniami zarządzających zaczynają rządzić emocje klientów.
Paradoksalnie (zapewne dla wielu inwestorów) to właśnie od klientów i ich
emocji zależy, czy dana tendencja będzie miała swoją kontynuację.
Czwartek przed ponad tygodniem był dniem bolesnego testu wytrzymałości
inwestorów lokujących swoje kapitały w funduszach. To właśnie do nich
skierowane były słowa otuchy minister Zyty Gilowskiej, czy Prezesa NBP
Sławomira Skrzypka. Argumenty o zdrowych fundamentach gospodarki i jej
świetlanej przyszłości miały za zadanie uspokoić sytuację, a więc głównie
inwestorów indywidualnych. Takie argumenty profesjonalnym traderom nie
wystarczą. Jak widać, udało się. Wprawdzie fundusze sygnalizowały
zwiększoną aktywność przy umarzaniu ich jednostek, ale nie była to panika
klientów. Swoje zrobiła szkoła sprzed roku, gdy rynek wyznaczył spadek o
20%, by szybko nadrobić stratę.
Pewnie wiele osób spodziewa się, że tym razem będzie podobnie. W ostatnim
tygodniu ceny już znacznie wzrosły. Dynamika była ma tyle duża, że udało
się w ciągu tych paru dni odrobić połowę wcześniejszej przeceny. Wszystko
wraca do "normy, a zaraz później nowych rekordów.
Czy faktycznie? Rynki akcji rzeczywiście przestały spadać. Ostatnio
mieliśmy mocne odbicie, ale poziom emocji jest nadal podwyższony. Nie jest
wcale powiedziane, że wkrótce nie nastąpi kolejna fala przeceny. Pojawiły
się sygnały kupna, ale w takich warunkach, że trudno je uznać, za
doskonałe przesłanki do dalszej zwyżki. Poziomy stopów dla długich pozycji
są z pewnością teraz stawiane znacznie bliżej.
Wzrosty w USA cieszą naszych inwestorów, ale nie mogą przesłonić faktu, że
tamtejsze zawirowania na rynku finansowych wcale się nie skończyło.
Obecnie oczekuje się od Fed kontynuacji działań ratunkowych. Obniżka stopy
dyskontowej nie spotkała się z dużym zainteresowaniem. Stopy
krótkoterminowe są znacznie niższe od oficjalnej stopy funduszy
federalnych. Bank centralny mógłby podjąć decyzję o zebraniu gotówki z
rynku, ale właśnie na brak tej gotówki rynek cierpi. Tym samym wydaje się,
że jeśli sytuacja nie poprawi się w ciągu najbliższych tygodni, do obniżki
oprocentowania funduszy federalnych jednak dojdzie. Będzie to odebrane
jako porażka członków Fed nie tylko ze strony rynku, ale i samych
decydentów, bo problem inflacji wcale nie zniknął.
W takich warunkach nasza Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosić stopę
procentową o 25 pkt. bazowych już w najbliższą środę. To wydaje się być
przesądzone. Dane dotyczące zmian płac i wydajności pracy nie pozostawiają
tu wielkiego pola manewru. Wzrost stóp może być także podyktowany obawą o
wartość złotego. Z jednej strony wzrost stóp będzie działało na złotego
umacniająco, ale z drugiej może jedynie łagodzić negatywne skutki
realokacji kapitałów globalnych, która polega obecnie głównie na
zmniejszaniu zaangażowania na rynkach wschodzących. W związku z tą zmianę
nastawienia do inwestycji ryzykownych raczej nie należy oczekiwać silnego
umocnienia się złotego po decyzji o podwyżce. Tym bardziej, że taki ruch
jest już od jakiegoś czasu przez rynek oczekiwany.
Poprawa sytuacji na rynku akcji wydaje się krótkotrwała. Skala
podejmowanego przez wiele instytucji ryzyka została wszystkim
uświadomiona, a bankructwa kilku podmiotów zasygnalizowały pozostałym, co
ich czeka jeśli nie podejmą działań dostosowawczych. Ceny może i dojdą do
okolic rekordów, ale nie należy liczyć na to, że po korekcie, wzorem
spadku z ubiegłego roku, mamy przed sobą kilkanaście miesięcy wzrostów.
Opcje put stają się coraz atrakcyjniejsze.
Po ostatnich kilku dniach interesująco wygląda wykres tygodniowy indeksu
WIG20 ( Wykres_1.gif ). Po zejściu pod majowy dołek w poprzednim tygodniu,
teraz mieliśmy mocny powrót, który ma negować wcześniejszy sygnał
słabości. Za tą negacją przemawia również wygląda wykresu dziennego (tym
razem przedstawiono ceny kontraktów, ale wnioski są podobne Wykres_2.gif
). Pokonany został poziom ostatniego lokalnego szczytu, co powinno zostać
odebrane jako sygnał powracającej mocy popytu Wykres_3.gif Problem w tym,
że wszyscy pamiętamy, jak przebiegała piątkowa sesja i wszyscy pamiętamy,
że wspomniane wybicia miało miejsce w trakcie silnego wzrostu w ostatnich
10 minutach notowań ciągłych. Tak ważny sygnał (na jego podstawie można
powracać do długich pozycji) nie powinien padać w tak wątpliwy warunkach.
Poziom obrotu pozostawiał tu wiele do życzenia, skutecznie zmniejszając
wiarygodność wybicia. Nie znaczy to jednak, że na sygnał nie należało
zareagować. Trzeba jednak mieć się na baczności. Za poziom wsparcia w tej
chwili można uznać okolice 3500 pkt. czyli tuż pod minimum piątkowych
wahań. Spadek cen pod 3500