Niedawna silna wyprzedaż akcji rozbudziła sporo emocji i wywołała pytania w stylu "czy to już koniec hossy?", lub "czy to początek bessy?". Można oczywiście wskazywać różnorodne czynniki wskazujące na jedną lub drugą opcję, ale na dłuższą metę uzależnianie decyzji inwestycyjnych od tego rodzaju prognoz jest skazane na porażkę. Kto jest bowiem w stanie regularnie trafnie przewidywać precyzyjny moment zmiany tendencji w gospodarce i, co więcej, prognozować, kiedy giełda zacznie dyskontować ten moment?
Zamiast próbować prognozować to, czego właściwie nie da się na dłuższą metę przewidzieć, warto raczej reagować na to, co się dzieje na rynku. Obok podejścia czysto technicznego (które notabene pozwoliłoby wielu inwestorom - wraz z przebiciem poziomów wsparcia - pozbyć się akcji przed niedawnym tąpnięciem) można wyobrazić sobie stopniową przebudowę portfela w zależności od bieżących wskaźników cena/zysk. Zasada jest prosta - zwiększanie zaangażowania wraz ze spadkiem C/Z i zmniejszanie wraz z jego wzrostem. W ten sposób można ograniczyć ryzyko związane ze zbyt wczesnym wejściem na rynek lub przedwczesnym z niego wyjściem. W tej strategii nie jest ważne, czy akcje już teraz są wystarczająco tanie, czy może naprawdę tanie będą dopiero za pół roku.
Rozwiązanie takie można polecić zarówno inwestorom na własną rękę budującym portfel akcji, jak i tym, którzy lokują za pośrednictwem funduszy. W tym drugim przypadku sprawa jest bardzo prosta - wystarczy śledzić C/Z np. dla indeksu mWIG40 lub dowolnego innego. Ostatni spadek C/Z dla wskaźnika średnich spółek z blisko 30 do nieco ponad 20 to okazja do rozpoczęcia procesu akumulowania akcji - np. z poziomu 20 proc. portfela. Wraz z ewentualnym dalszym spadkiem wycen można zwiększać udział akcji w portfelu np. o 10 pkt proc. wraz ze spadkiem C/Z o każdy kolejny punkt. W ten prosty sposób można w miarę bezpiecznie pomnażać kapitał, bez konieczności ciągłego odpowiadania na pytanie "czy to już bessa?". Właściwie to niektóre spółki już w ostatnich miesiącach przeżyły prawdziwą bessę, skoro ich kursy pospadały o połowę.
Parkiet