Wzrost gospodarczy w II kwartale okazał się znacznie mocniejszy, niż prognozowali analitycy. Jak podał wczoraj GUS, PKB był w tym czasie o 6,7 proc. wyższy niż rok wcześniej. Ekonomiści spodziewali się, że dynamika gospodarki wyniesie 6,0 proc.
Gdzie byli konsumenci
Specjaliści niewiele pomylili się tylko w prognozach inwestycji. Nakłady brutto na środki trwałe okazały się o 22,3 proc. większe niż rok wcześniej wobec oczekiwanego wzrostu o 20,6 proc.
Z kolei konsumpcja zwiększyła się o 5,1 proc. wobec oczekiwanego wzrostu o 6 proc. - To jest trochę zagadkowe, ale przyzwyczaiłem się już, że dane o PKB są czasem trudne do interpretacji w zestawieniu z publikowanymi wcześniej informacjami cząstkowymi - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska. Według niego, comiesięczne dane o sprzedaży detalicznej nie wskazywały na tak duże spowolnienie konsumpcji. W I kwartale rosła ona w tempie 6,9 proc.
Zdaniem Jacka Kotłowskiego z BRE Banku, na słabszy od oczekiwań wynik mogło mieć wpływ to, że Wielkanoc była w tym roku wcześniej niż w ubiegłym i większość związanych z nimi zakupów zdążyliśmy zrobić jeszcze w marcu, czyli w I kwartale. Kotłowski uważa też, że na osłabienie konsumpcji mogła mieć wpływ znakomita koniunktura na giełdzie. - Pamiętajmy o bardzo dużym napływie pieniędzy do funduszy inwestycyjnych. To mogło się odbyć kosztem konsumpcji - ocenia Jacek Kotłowski.