W Polsce internetowa bańka pękła w 2001 roku. Rok później niż na rynkach Europy Zachodniej i USA. Inwestorzy odwrócili się od spółek, które działały w e-handlu czy e-reklamie.
Ceny firm internetowych lub grup, które się zaangażowały w tzw. nową ekonomię, pospadały na łeb na szyję. Rozczarowanie tym segmentem rynku na kilka lat ostudziło zapał inwestorów, a analitycy do tej pory unikają jak ognia wystawiania rekomendacji i opinii firmom, które mają w nazwie rozszerzenie "com" albo "pl". O wycenach internetowych spółek nie boją się natomiast mówić... inne internetowe spółki. Ich motywy są dość jasne.
Naspers oferuje za firmę o rocznych przychodach rzędu kilkunastu milionów złotych (w I półroczu Gadu-Gadu odnotowało 9,31 mln zł sprzedaży) ponad 400 mln zł. To ile warta będzie Money.pl? A ile Interia.pl ze sprzedażą, która po półrocznych wynikach sądząc sięgnie ponad 60 mln zł? Rynek twierdził wczoraj, że niewiele więcej niż Naspers daje za Gadu-Gadu. Kapitalizacja trzeciego w kraju portalu drgnęła jedynie o 1,9 proc., do nieco ponad 470 mln zł. Co ciekawe, nie zmieniły się wyceny Bankiera.pl czy Netmediów, a kurs Travelplanet.pl spadł o 2,4 proc.
Dlaczego? Może inwestorzy zwrócili uwagę, że afrykańska grupa medialna, która chce kupić GG, jest notowana w Londynie i jako firma giełdowa łatwiej akceptuje wysokie wyceny i mnożniki niż niepubliczny, prywatny inwestor branżowy?