Andrzej Szmagalski, największy akcjonariusz Tritonu Development, w rozmowie z "Parkietem" stwierdza, że wziął udział w ofercie publicznej dewelopera, składając zapisy na wszystkie przysługujące mu akcje serii D (spółka oferowała 12,73 mln papierów po 8 zł z prawem poboru). Razem z rodziną dysponował dotychczas 47,1-proc. udziałem w kapitale giełdowej firmy i 65,7 proc. głosów na WZA.
- Zarówno ja, jak i córka oraz żona w pełni skorzystaliśmy z przysługującego nam prawa poboru - mówi A. Szmagalski. - Na pewno nie będę sprzedawać tych akcji przez dłuższy czas - dodaje.
Już można odtrąbić sukces?
Wiele wskazuje na to, że większość pozostałych akcjonariuszy Tritonu poszła w ślady głównych udziałowców i również zapisała się na nowe akcje. Świadczą o tym znikome obroty prawami poboru, które były notowane od 26 do 28 września. Właściciela zmieniło wówczas nieco ponad 930 tys. instrumentów (zaledwie 7,3 proc. wszystkich). To z kolei pozwala wnioskować, że oferta z dużym prawdopodobieństwem zakończyła się sukcesem już w pierwszym terminie zapisów.
W przypadku objęcia wszystkich akcji, spółka wzbogaci się o 101,8 mln zł (brutto). Największą część tych pieniędzy przeznaczy na swoją flagową inwestycję - osiedle apartamentowe powstające przy ul. Grójeckiej w Warszawie. Spółka zależna Tritonu, realizująca ten projekt, musiała jeszcze dopłacić 60 mln zł za działkę, na której powstaje apartamentowiec. Jej właścicielem był A. Szmagalski. W związku z tym, że on i jego córka objęli nowe akcje Tritonu Development, dokonano wzajemnego potrącenia wierzytelności łącznie na ponad 33,56 mln zł (tzn. główny akcjonariusz nie musiał uiszczać zapłaty za nowe papiery serii D w takiej wysokości i o tyle pomniejszyła się kwota, jaką spółka musi dopłacić A. Szmagalskiemu za nieruchomość).