Opublikowane w ostatnich dniach raporty powiązane z rynkiem pracy nie dają jasnej odpowiedzi na ile powyższe prognozy są realne. Wczorajsze tygodniowe dane o większym niż prognozowano wzroście liczby nowych bezrobotnych, raport Challengera mówiący o tylko nieznacznie niższych we wrześniu niż w sierpniu planowanych zwolnieniach przez amerykańskie firmy, czy też raport ADP informujący o 58 tys. wzroście zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA, to nie są dane, które pozwalałby z optymizmem czekać na dzisiejsze dane.
Jednocześnie przesadny pesymizm też nie jest uzasadniony. Zwłaszcza w kontekście publikowanego przez Instytut Zarządzania Podażą indeks aktywności sektora usługowego w USA. Sam indeks we wrześniu co prawda spadł, ale subindeks zatrudnienia zanotował wzrost do 52,7 pkt. z 47,9 pkt. w sierpniu.
Wychodząc z założenia, że dane z USA nadadzą kierunek giełdom przynajmniej w perspektywie kilku najbliższych sesji, dziś do godziny 14:30 należałoby oczekiwać stabilizacji notowań na warszawskiej giełdzie na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia (WIG20 3713,85 pkt.; WIG 61048,09 pkt.), a później rozstrzygnięcia zgodnego z danymi.
Nie można jednak wykluczać, że dziś zwycięży filozofia "im gorzej, tym lepiej", czyli im gorsze dane tym lepiej dla akcji, gdyż Fed obniży stopy procentowe pomagając tym samym giełdom na całym świecie. Wówczas tylko bardzo słabe dane mogłyby być źródłem przeceny na świecie i na GPW.
W tej sytuacji, z uwagi na duże prawdopodobieństwo popytowego impulsu ze strony raportów makroekonomicznych, należałoby się liczyć ze zwyżką rodzimych indeksów w oczekiwaniu na te raporty. Zwyżka grudniowych kontraktów na indeks WIG20 na otwarciu dzisiejszej sesji może sugerować realizację tego drugiego scenariusza. (ISB/X-Trade)