Jako łowca głów poznałem wielu ludzi, którzy twierdzili że "człowiek się nie rozwija". Jako kandydaci pragnęli oni w ten sposób usprawiedliwić swoje poszukiwania nowej pracy albo byli pracodawcami, którzy zwalniali swoich pracowników i na ich miejsce z moją pomocą poszukiwali nowych ludzi. Jednak twierdzenie, że człowiek nie może się rozwijać, zawsze budziło moje zdumienie.
Trudno jest bowiem kategorycznie stwierdzić, że ktoś się nie rozwija. Wierzę w to, co powiedział św. Franciszek z Asyżu: "najważniejsze postępy w rozwoju rzadko da się zauważyć". Rozwój to ziarno posiane w naszym wnętrzu, które w nas rośnie. Często ludzie przyjmują to ziarno rozwoju. To zmienia bieg ich życia, ale dopiero później są w stanie dostrzec, w jakim dokładnie momencie dokonał się przełom.
Niestety, wielu z nas nie dostrzega, a nawet odrzuca to ziarno, zanim zdąży ono wykiełkować. Nie chcemy przyjąć, że coś ważnego wydarzyło się w naszym życiu. Wolimy nie pielęgnować naszego naturalnego wzrostu, ale nakręcać się np. szkoleniami, które pobudzają nasze zdolności intelektualne, ale tak naprawdę w żadnym stopniu nas nie rozwijają.
Ludzie głodni wiedzy prędzej czy później załamują się. Twierdzą, że w tym miejscu, w którym w się znajdują, niewiele już mogą się nauczyć. Szukają nowych, coraz bardziej pobudzających doznań, często niszcząc przy tym glebę, na której ich prawdziwa natura mogłaby się rozwinąć.
Wielu rzeczy uczymy się nie po to, aby rozwijać się jako ludzie, ale po to, aby być bardziej efektywnymi jako podmioty produkcyjne. Kiedy zostaniemy maszyną, nie powinniśmy zatem dziwić się, że popadamy w rutynę i czujemy zmęczenie materiału, co nazywamy błędnie brakiem rozwoju.