Stanom uda się uniknąć recesji?

Ekonomiści prognozują spowolnienie tempa wzrostu za Atlantykiem, jednak wierzą, że tamtejszy produkt krajowy mimo wszelkich przeciwności jednak się nie skurczy. Dla rynków akcji mogłoby to oznaczać kontynuację trwającej w najlepsze hossy

Publikacja: 11.10.2007 09:14

W bieżącym kwartale amerykańska gospodarka wzrośnie tylko o 1,8 proc. w skali roku - wynika z najnowszych prognoz ekonomistów, zebranych przez Bloomberga. Oznacza to spadek szacunków o 0,4 pkt proc. w porównaniu z poprzednim sondażem.

Fed pomoże?

Specjaliści zeszli też w dół z oczekiwaniami co do wzrostu w Stanach Zjednoczonych w pierwszej połowie przyszłego roku. Ale jest i dobra wiadomość: nie spodziewają się, żeby wskutek dekoniunktury w budownictwie mieszkaniowym i zawirowań na rynkach finansowych największa gospodarka świata mogła wpaść w recesję.

Liczą m.in. na Rezerwę Federalną, która według nich jeszcze w tym roku zdecyduje się na kolejną redukcję kosztów kredytu. Fed już raz obniżył stopy - o 0,5 pkt proc. na wrześniowym posiedzeniu, reagując na utrzymującą się napiętą sytuację na rynku długu i wyjątkowo kiepskie dane z rynku pracy (potem zrewidowane mocno w górę).

Zanosi się na to, ża na najbliższym posiedzeniu 30-31 października Fed pozostawi stopy bez zmian (jak wynika z notowań kontraktów, jest na 64 proc. szans). Zatem koszt kredytu może spaść dopiero podczas grudniowego spotkania.

Można mieć takie nadzieje, bo mimo głębszego od oczekiwań cięcia stóp we wrześniu (liczono na redukcję o 0,25 pkt) Fed nie wykluczył wtedy dalszego rozluźniania polityki. Tak wynika ze sprawozdania (minutes) z tego posiedzenia, które ukazało się w w poniedziałek w trakcie sesji na Wall Street.

Co na to giełda?

Minutes wprawiły rynki w euforię - na koniec poniedziałkowej sesji indeksy Dow Jones i S&P 500 po raz kolejny w ostatnich dniach wspięły się na nowe szczyty. Wczoraj kupującym jednak zabrakło już pary i na początku sesji indeksy szły lekko w dół.

Wakacyjne spadki kursów akcji w Nowym Jorku i na świecie były m.in. wyrazem obaw, że kryzys kredytowy mocno odbije się na gospodarce USA.

Teraz można by więc oczekiwać, że jeśli PKB nie zacznie się kurczyć, amerykańskie firmy wciąż będą miały okazję zarabiać, a indeksy będą piąć się dalej w górę. Jednak nie wszyscy się z tym zgadzają. Ostatnio pojawia się coraz więcej skrajnych opinii znanych postaci świata finansów, zarówno dotyczących przyszłości giełdy, jak i gospodarki (patrz ramka).

Ucierpi konsumpcja

Ekonomiści ankietowani przez Bloomberga (w dużej części przedstawiciele nowojorskich banków inwestycyjnych) wiążą swoje oczekiwania spowolnienia rozwoju gospodarczego ze zmniejszeniem się wydatków konsumpcyjnych. Oczekują, że spadki cen domów i zapaść w budownictwie wpłyną negatywnie chociażby na popyt Amerykanów na meble czy urządzenia domowe.

Szacują, że w czwartym kwartale - newralgicznym, bo przypada nań gorący sezon zakupów przedświątecznych - wydatki mieszkańców USA na konsumpcję wzrosną tylko o 2,1 proc. w skali roku.

Fachowcy popadają w skrajności

Mervyn King, szef Banku Anglii

Bill Gross z Pimco, największego na świecie funduszu obligacji

Rozchwianie rynków finansowych w ostatnim czasie zaowocowało pojawianiem się bardzo skrajnych opinii, potwierdzając trudności z oceną obecnej sytuacji. Wczoraj Mervyn King, szef Banku Anglii, przestrzegał, że to nie koniec zawirowań na rynkach finansowych, jakich byliśmy świadkami w wakacje. Ale dzień wcześniej Ian Wace, współzałożyciel zarządzającego 17 mld USD funduszu hedgingowego Marshall Wace LLP, mówił, że oczekuje "absolutnej eksplozji" kursów akcji na świecie, będącej odzwierciedleniem poprawy zysków przedsiębiorstw. W podobnym tonie, jak King, wypowiadał się na początku tego miesiąca Brady Dougan, szef Credit Suisse, drugiego największego szwajcarskiego banku. Twierdził, że zawirowania na rynkach mogą potrwać dalszych 18 miesięcy. W możliwość odbudowania zaufania inwestorów wątpili też przedstawiciele Pimco, największego na świecie funduszu obligacji. Jego szef Bill Gross zwracał uwagę, że w ostatnich 20 latach cięcia stóp zaczynały się od obniżki o 0,5 pkt proc. dwukrotnie i za każdym razem oznaczało to pojawienie się recesji. Robert Shiller, ekonomista z uniwersytetu Yale, ostrzegał przed przyszłoroczną recesją, a sytuację na rynku nieruchomości nazwał najgorszą od Wielkiej Depresji. Wtórował mu Alan Greenspan, poprzedni szef Fed, ostrzegający przed recesją i przypominający o "górze" niesprzedanych domów, co będzie negatywnie oddziaływać na ceny. Jim Rogers, znany z przewidzenia wzrostu cen towarów rozpoczętego w 1999 r., obawiał się panicznej wyprzedaży dolara, która wywołałaby recesję w USA.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy