- Zaraz się rozłączę.
- Ale ja mam na pana haka. Duchowo. Nie może się pan rozłączyć, bo trafiłem w pana czuły punkt.
- Ja znam siebie dobrze, a pan mnie nie zna.
- Czytałem bardzo dokładnie artykuł o panu, także między wierszami. Nie wie pan, że aż tyle zdradził o sobie. Nie zdaje sobie sprawy, że pokazuje, gdzie leży pana słaba strona, o której nie ma pan pojęcia.
- Jaka?
- Kiedy w wywiadzie dla "Parkietu" mówił pan o strategii firmy, cytował pan Coveya "Zaczynaj z wizją końca". Także pozostała część pana wypowiedzi wypadła bardzo przekonywająco. Może pan czytał też, że Covey pisze, że aby mieć wpływ na wiele rzeczy, trzeba ulegać wpływom. Ale pan nie daje sobą manipulować. Dlatego można na pana wpływać jedynie obrażając pana. Słucha pan i zapamiętuje tylko to, co pana boli.
- Wołają mnie. Muszę ustawić się w kolejce.
- Ja nie muszę stać w kolejce. Ani za pana, ani w ogóle w żadnej kolejce. Jestem niezależny. Nie będę pana drapać po plecach. Do następnego wołania.
- Do widzenia.
Ta scenka miała miejsce dwa lata temu. Dziś ten niedoszły klient został moim klientem. Tak się stało, że miesiąc temu zadzwonił do mnie:
- Widziałem pana w poczekalni na lotnisku. Siedział pan zamyślony, nawet wyglądał na smutnego i przygnębionego. To do pana niepodobne. Ja wyobrażałem sobie pana jako diabła, który naśmiewa się ze wszystkich i ma tupet. Potem w samolocie czytałem magazyn linii lotniczych. Zatrzymałem się na artykule o Matejce. Było tam zamieszczone zdjęcie obrazu przedstawiającego Stańczyka. Rozpoznałem pana przed chwilą. Ta sama postawa. Bez czapki. I nagle uświadomiłem sobie, że brakuje mi błazna. Króluję w firmie jako wizjonerski prezes. Moja intuicja nigdy mnie nie zawiodła. Przez dwa lata nikt z mojego otoczenia nie miał odmiennego ode mnie zdania, które byłoby słuszne. Wszystkie moje założenia sprawdziły się. A kiedy ktoś sprzeciwiał się mojej wizji wybuchałem, obrażałem się, nawet obcinałem głowy niektórym przeciwnikom. Teraz wszyscy się mnie boją. Nawet kiedy proszę o krytykę, w odpowiedzi dostaję jedynie milczenie. Panuje strach. Już nikt nie ma odwagi się przeciwstawić, a ja czuję się coraz bardziej samotny. Dlatego potrzebuję błazna takiego jak pan.
Opisane wydarzenia są fikcyjne.
RSQ Management