Nie należy kojarzyć sprawy mostu energetycznego Polska-Litwa i nowej elektrowni atomowej w Ignalinie - uważa Andris Piebalgs, unijny komisarz ds. polityki energetycznej. - Most energetyczny przede wszystkim ma duże znaczenie polityczne - powiedział komisarz w rozmowie z litewskim dziennikiem "Kauno Diena". Dodał, że kwestie komercyjne są w tym przypadku na drugim miejscu.

Piebalgs odmówił komentarza na temat, kto bardziej zawinił, Polska czy Litwa, kiedy w ubiegłym tygodniu nie udało się podpisać porozumienia o utworzeniu wspólnego przedsiębiorstwa ds. budowy mostu energetycznego. Oficjalnym powodem niepodpisania porozumienia stały się kwestie techniczne. Wiadomo jednak, iż w zamian za podpisanie dokumentu strona polska chciała 1000-1200 megawatów mocy z mającej powstać w Ignalinie elektrowni (udział w projekcie zadeklarowały, oprócz Polski i Litwy, także Łotwa i Estonia).

Jak informuje "Kauno Diena", kwestie energetyczne były tematem niedzielnej rozmowy telefonicznej Andrisa Piebalgsa i ministra gospodarki Litwy Vytasa Navickasa. Podczas niej minister usiłował m.in. przekonać komisarza do tego, aby UE zezwoliła na niezamykanie starej ignalińskiej elektrowni w 2009 roku. Do tego zobowiązała się Litwa, wstępując do Unii. Argumenty ministra, iż po zamknięciu siłowni ceny energii na Litwie wzrosną o 40 proc., a jej sektor energetyczny w 75 proc. zostanie uzależniony od rosyjskiego gazu, nie przekonały komisarza. Po raz kolejny powtórzył on, że UE nie zgodzi się na przedłużenie pracy siłowni atomowej w Ignalinie.

PAP