Pomimo że ostatnio kontakty między Warszawą a Mińskiem nie należą do najlepszych, to prezydent Aleksander Łukaszenka mimowolnie poparł stanowisko Polski w sprawie gazociągu północnego. Białoruski przywódca podważył konieczność budowy rury biegnącej po dnie Morza Bałtyckiego. Łukaszenka zdziwił się, że Rosjanie i Niemcy chcą poprowadzić magistralę przez miejsca, gdzie mogą znajdować się miny z czasów II wojny światowej. Budowie gazociągu sprzeciwia się też Warszawa.
Ciekawa zagrywka Białorusi
Mińsk zaproponował Gazpromowi, aby zrezygnował z rury bałtyckiej i w zamian poprowadził przez białoruskie terytorium drugą nitkę gazociągu Jamał-Europa. Łukaszenka, chcąc zachęcić rosyjski koncern do inwestycji, zapowiada pięcioletnie zwolnienie od opłat za tranzyt surowca na Zachód. Na razie Gazprom oficjalnie nie odpowiedział na propozycję Białorusi. Jednak, jak wynika z informacji dziennika "Kommiersant", gazowy gigant nie jest zainteresowany budową drugiej nitki Jamału. Przedstawiciele koncernu twierdzą, że jeszcze do niedawna rozważali realizację tego projektu, w wypadku jeśli Polska kupowałaby więcej rosyjskiego gazu.
Ostatecznie inwestycja nie znalazła się w budżecie spółki na nadchodzący rok. Gazprom porzucił też plan budowy jamalskiej magistrali ze względu na chęć uniezależnienia się od krajów tranzytowych.
Jamał bardziej opłacalny