Linie lotnicze z Singapuru w końcu doczekały się odbioru pierwszego egzemplarza największego samolotu pasażerskiego świata.

W uroczystości we francuskiej Tuluzie, gdzie siedzibę ma Airbus, producent A380, wzięło udział tylko pół tysiąca osób. Pompa była zatem znacznie mniejsza niż przy pierwszej prezentacji samolotu trzy lata temu. Ale powodów ku temu jest całe mnóstwo - projekt A380 opóźnił się o kilkanaście miesięcy, jego koszty wzrosły o 50 proc., a w sprawie o insider trading akcjami EADS, właściciela Airbusa, podejrzewane są osoby z francuskich władz.

Zarówno Airbus, jak i czekający na A380 przewoźnicy, liczą jednak, że kłopoty wreszcie się kończą. - Ta dostawa otwiera nowy rozdział w historii przemysłu lotniczego - przekonywał Chew Choong Seng, szef Singapore Airlines. W wersji zamówionej przez Azjatów A380 zabiera na pokład 471 pasażerów, z tego 12 w zamkniętych salonkach i 60 w klasie biznes.

Pierwszy komercyjny lot maszyny został zaplanowany na 25 października na trasie Singapur-Sydney. Sprzedaż biletów poprzez serwis aukcyjny eBay przyniosła 1,25 mln USD, które zostaną przeznaczone na cele charytatywne.

wsj. com