Resort skarbu akceptując strategię rozwoju LOT-u na lata 2008-2012 dał spółce zielone światło na wprowadzenie akcji do obrotu giełdowego. Do oferty publicznej ma dojść w przyszłym roku.
- Bylibyśmy zadowoleni, gdyby debiut giełdowy spółki nastąpił w połowie 2008 r. - mówi Piotr Siennicki, prezes LOT-u. - Z naszej strony deklarujemy współpracę, aby ten cel osiągnąć - dodaje Dawid Jackiewicz, wiceminister Skarbu Państwa (teraz resort ma 67,97 proc. akcji LOT-u). Jego zdaniem, pomoc ministerstwa będzie polegała m.in. na poszukiwaniu inwestora finansowego, który objąłby znaczący pakiet akcji narodowego przewoźnika. Miałyby do niego trafić akcje należące do syndyka masy upadłościowej Swissair (ma 25,1 proc. kapitału) i część walorów z oferty.
Inwestor, ale nie branżowy
D. Jackiewicz przyznaje, że prowadzone są rozmowy z potencjalnymi instytucjami, do których mogłaby być skierowana część akcji. - Chcielibyśmy, żeby była to duża polska spółka giełdowa - twierdzi wiceminister skarbu. Nie podaje jednak żadnych nazw firm. Wcześniej przedstawiciele resortu deklarowali, że akcje LOT-u mógłby kupić KGHM, ale sama spółka nie była tym zainteresowana.
Jednocześnie D. Jackiewicz podkreśla, że chciałby, aby wybór inwestora finansowego był dokonany wspólnie z syndykiem masy upadłościowej Swissair. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia w tym zakresie, resort zwróci się do syndyka z prośbą o wstrzymanie się ze sprzedażą akcji do czasu debiutu LOT-u na GPW. Wiceminister przyznaje, że niechętnie widziałby wśród akcjonariuszy narodowego przewoźnika inwestora branżowego. Z jego informacji wynika, że objęciem akcji LOT-u zainteresowana jest Lufthansa. - Pojawienie się takiego inwestora wiązałoby się z większym ryzykiem. Obawialibyśmy się, że jako firma konkurencyjna nie byłaby ona zainteresowana rozwojem LOT-u, a raczej jego stagnacją - uważa D. Jackiewicz.