Środowe zdecydowane spadki na GPW, które m.in. obniżyły wartość indeksu WIG o 1,7 proc., w połączeniu z nienajlepszymi nastrojami "eksportowanymi" z Azji oraz budzącymi obawy inflacyjne rekordowymi cenami ropy, będą dziś rano konkurować z brakiem spadków na Wall Street w dniu wczorajszym. Tę konkurencję przegrają, co powinno przełożyć się na spadki na otwarciu dzisiejszej sesji.
Takie oczekiwania potwierdzają pierwsze notowania kontraktów terminowych na indeks WIG20. O godzinie 9:05 ich grudniowa seria testowała poziom 3798 pkt., tracąc o 0,76 proc. w stosunku do zamknięcia z czwartku.
Losy dzisiejszej sesji na warszawskiej giełdzie, podobnie jak i losy sesji na głównych europejskich parkietach, nie rozstrzygną się jednak na otwarciu notowań. Decydujący wpływ, podobnie jak chociażby w dniu wczorajszym, będą miały publikowane dziś wynik europejskich i amerykańskich spółek. Inwestorzy poznają dziś m.in. raporty kwartalne 3M, Caterpillar, Honeywell i Wachovii. To one zdecydują, czy WIG zakończy 2 proc. przeceną, czy może 1 proc. wzrostem.
Sytuacja techniczna na wykresach WIG i WIG20, pomimo ostatnich spadków, jeszcze nie sugeruje zagrożenia mocniejszą przeceną w najbliższych dniach i tygodniach. Z punktu widzenia analizy technicznej ostatnie pogorszenie nastrojów to jedynie ruch korekcyjny. Dopiero wyraźne pogłębienie spadków będzie kazało się zastanowić, czy strona podażowa nie przejmuje kontroli nad rynkiem. W tej chwili na takie twierdzenie jest stosunkowo zbyt wcześnie.
Piątek jest ostatnim dniem przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi w Polsce. Ten czynnik nie będzie miał wpływu na rynek akcji. Giełda już dawno uwolniła się od ryzyka politycznego. Gdyby jednak taki wpływ miał miejsce, to z uwagi na sondażową przewagę prorynkowej Platformy Obywatelskiej, powinien być to wpływ pozytywny. Inwestorzy mogą natomiast zareagować na wybory w poniedziałek. Jednak nie tyle na ich wynik, ile na to, że kampania wyborcza wreszcie się zakończyła.