Niepowodzeniem zakończyła się kolejna, czwarta już, tura negocjacji handlowych między Unią Europejską i Koreą Południową. Ich celem było rozszerzenie wymiany handlowej, której wartość w zeszłym roku wyniosła 79 mld USD.
Przedstawiciele Unii wyrazili rozczarowanie brakiem postępu w tych rokowaniach, a strona koreańska określiła stanowisko partnerów jako "nieelastyczne". Przedmiotem trwających tydzień rozmów w Seulu było zniesienie ceł importowych, na co Korea jednak nie chciała się zgodzić. Przewodniczący unijnej delegacji Ignacio Garcia Bercero stwierdził, że "wprawdzie osiągnęliśmy pewien postęp, ale nie było przełomu".
Szczególnie go rozczarowało to, że Korea zaciekle broni ceł na wyroby przemysłowe sprowadzane z Unii. Rzecz w tym, że w czerwcu Korea Południowa podpisała umowę o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Państwa członkowskie Unii zaniepokoiło to porozumienie, bo zapewnia ono amerykańskim firmom lepsze warunki handlu z trzecią w Azji potęgą gospodarczą. Negocjatorzy unijni zarzucili koreańskim partnerom, że ich propozycje eliminacji taryf nie szły tak daleko, jak w umowie z USA. Obliczyli nawet, że europejski eksport o wartości ok. 10,5 mld USD będzie gorzej w Korei traktowany niż amerykańskie towary. Szef koreańskiej delegacji odrzucił te zarzuty, podkreślając, że celem negocjacji jest osiągnięcie równowagi między Koreą i Unią, a nie Unią i USA. Następną turę tych rokowań wyznaczono na 15 listopada w Brukseli.
Bloomberg