Platforma bez większości musi rewidować plan

Zwycięzca wyborów parlamentarnych unika na razie odpowiedzi na pytanie o obsadę ministerstw czy ewentualnego partnera koalicyjn ego. Platforma Obywatelska znacznie chętniej mówi o obniżce podatków czy deficytu budżetowego. Partia może mieć jednak kłopoty z przeforsowaniem najbardziej kontrowersyjnych projektów prz ez parlament, w którym nie ma większości

Publikacja: 23.10.2007 07:15

Dzień po wygranych wyborach zebrał się zarząd Platformy Obywatelskiej. Dziennikarze oczekujący w Sejmie na konkretne deklaracje mogli się czuć zawiedzeni. Donald Tusk, lider PO i przypuszczalnie przyszły premier, starał się unikać kontaktu z mediami. - Zamierzamy odbyć wiele spotkań. Proszę się nie spodziewać dzisiaj żadnych rewelacji. Musimy poczekać do ogłoszenia oficjalnych wyników - mówił.

Problemy z wetem

Wczorajsza postawa PO nie była zaskoczeniem. Wyniki z 99 proc. obwodowych komisji wskazują, że partia liczyć może na 209 miejsc w parlamencie, podczas gdy jeszcze w niedzielę wieczorem sondaże powyborcze wskazywały nawet na 226 mandatów. Tym samym Platforma nie może zaryzykować samodzielnych rządów. Pierwszym potencjalnym sojusznikiem wydaje się PSL. Tyle tylko, że ludowcy zdobyli 31 mandatów. Razem PO i PSL mają więc większość, ale... Nie jest ona jednak wystarczająca, aby odrzucać ewentualne weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Do tego trzeba 3/5 głosów (a więc 277), a tyle obie partie nie mają.

Próby dogadania się

Zarząd PO postanowił, że ostateczną decyzję o koalicji podejmie Rada Krajowa partii, zwołana na 10 listopada. - Do tego czasu wszystkie przygotowania zostaną poczynione - zapowiedział Bogdan Zdrojewski, szef klubu parlamentarnego Platformy. PO nie wykluczyła negocjacji z PSL po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów (stać się to ma już dzisiaj).

Ludowcy wydają się czekać na sygnał od zwycięzców. - Decyzje na tym etapie - czy rozpocząć dyskusje koalicyjne, czy też nie - będzie podejmowała Platforma. To nie do nas należy inicjatywa w tej sprawie - podkreślał szef PSL Waldemar Pawlak. Zaznaczył jednak, że "dobrym pomysłem" byłoby oddanie Stronnictwu teki ministra rolnictwa.

Komu resort, komu?

Dywagacje o obsadzie stanowisk rządowych ruszyły od wczesnego rana. Nie pomogły apele B. Zdrojewskiego o "ostrożność w próbach budowania przyszłej ekipy". - Wszystkie te rzeczy to czyste spekulacje - oświadczył szef klubu PO w poprzedniej kadencji.

Niemniej jednak pojawiły się już pierwsze nazwiska. Mirosława Gronickiego, najpoważniejszego kandydata do objęcia stanowiska ministra finansów, wskazał sam Zbigniew Chlebowski, wiceprzewodniczący klubu w zakończonej kadencji, odpowiedzialny za program gospodarczy PO. Zaznaczył on jednak wyraźnie, że ostateczne decyzje personalne zależą od Donalda Tuska.

Tymczasem sam doradca w banku inwestycyjnym Goldman Sachs nie potwierdza ani nie zaprzecza doniesieniom. Co więcej, chętnie podpowiada Platformie, jakie powinny być jej pierwsze kroki po przejęciu władzy (patrz ramka na stronie 3).

Obsada Ministerstwa Finansów może być jednak kością niezgody między PO a PSL. M. Gronicki od dawna jest zwolennikiem podatku liniowego i szybkiego cięcia deficytu. W kampanii ludowcy opowiadają się z kolei za przeznaczeniem większej ilości środków na inwestycje infrastrukturalne. Niemniej jednak lider PSL przyznał, że przyszły kształt finansów państwa jest bardzo ważny. - Wydaje się, że w tej chwili bardzo istotną sprawą jest problem związany z budżetem i z podstawową równowagą budżetową - stwierdził wczoraj W. Pawlak.

Z. Chlebowski zapowiedział, że deficyt w projekcie budżetu na 2008 r. będzie obniżony z 28,6 do 20 mld zł. Poinformował także, że Platforma chce 15-proc. stawki PIT i CIT już w 2009 r. (obecne prawo zakłada, że w 2009 r. PIT wynosić będzie 18 i 32 proc., CIT - 19 proc.). Równocześnie Z. Chlebowski podkreślił, że Platforma chce, by Polska przystąpiła do mechanizmu ERM II w 2009 roku i przyjęła euro w 2012 r. PO chce także wprowadzić kotwicę wydatków, by nie rosły one znacznie ponad inflację.

Poparcie

będzie niezbędne

Ekonomiści zwracają uwagę, że propozycje PO mogą być dla gospodarki korzystne. Zastanawiają się jednak nad sposobem sfinansowania reform, a także nad szansami na ich przeforsowanie w parlamencie. - Może się pojawić problem z ewentualnym wetem prezydenckim - przyznaje Michał Chyczewski, ekonomista BPH.

Z drugiej strony pojawia się pytanie, co znaleźć się może w autopoprawce do budżetu, którą chce zgłosić PO. Wiadomo, że czasu na dogłębne zmiany nie będzie za dużo. Platforma może np. zmniejszyć poziom rezerw celowych. Niektórzy analitycy sugerują także, że obniżki podatków dochodowych pojawią się zamiast drugiego etapu redukcji składki rentowej. Zgodnie z ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych, danina na rzecz ZUS zmniejszyć się ma z początkiem 2008 r. o kolejne 4 pkt proc. Aby to odwrócić, Platforma musi jednak przeforsować przez Sejm odpowiednią nowelizację ustawy. Przeciw takiemu rozwiązaniu mogą być jednak PiS, LiD oraz Lech Kaczyński.

Trudno natomiast przypuszczać, że PO zdąży z reformą systemu podatkowego przed nowym rokiem. Z zapowiedzi liderów partii wynikało, że chcą oni zlikwidować wiele niepotrzebnych, ich zdaniem, drobnych obciążeń.

Reforma emerytalna wciąż

pod znakiem zapytania

Nie wiadomo także, czy PO znajdzie poparcie co do radykalnego ograniczenia uprawnień do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę oraz reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (takie zmiany trudno będzie zaakceptować PSL i LiD). Wciąż nie wiadomo też, kto mógłby się tym zająć. Na giełdzie nazwisk pojawiła się informacja, że szefem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej zostać może Michał Boni, były minister tego resortu, obecnie doradca Enterprise Investors i ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. Być może w resorcie pozostanie jednak obecna minister Joanna Kluzik-Rostkowska.

Wciąż nie jest jasne, kto obsadzi resorty infrastrukturalne: transportu i budownictwa. Wydaje się, że PO w większym stopniu niż obecne szefostwo otworzy się na współpracę z kapitałem prywatnym. - Nie wolno rezygnować z partnerstwa publiczno-prywatnego, bo to jest dodatkowe źródło finansowania inwestycji - podkreśla Tadeusz Jarmuziewicz, poseł PO i ekspert partii w sprawach infrastruktury. Dodaje także, że rząd powinien znieść rygory ustawy kominowej, aby przyciągnąć dobrą kadrę.

Nie wiadomo również, czy w rządzie zostanie Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego. - Postawimy na duże projekty, które mają realny wpływ na rozwój gospodarczy regionów - zapowiada tylko Danuta Jazłowiecka z PO.

Dow Jones Newswires, PAP, Reuters

Mirosław Gronicki zastąpi Zytę Gilowską?

Mirosław Gronicki, szef resortu finansów w rządzie Marka Belki, a obecnie doradca w banku inwestycyjnym Goldman Sachs, wymieniany jest jako najpoważniejszy kandydat na stanowisko ministra finansów w rządzie PO. Wskazują na to wypowiedzi Zbigniewa Chlebowskiego, odpowiedzialnego za program gospodarczy Platformy. - Szefem resortu powinien być ekspert spoza PO - powiedział przewodniczący klubu. - Gronicki był już świetnym ministrem - dodał. Szef MF w latach 2004-2005 był orędownikiem szybkiego przyjęcia euro, podatku liniowego oraz emisji obligacji na rynkach zagranicznych.

Media spekulują, że oprócz niego szanse ma także Ryszard Petru (główny ekonomista BPH). Wiadomo także, że Platformie doradzał prof. Stanisław Gomułka.

Jako potencjalni wiceministrowie typowani są z kolei Stefan Kawalec (wiceszef resortu, a wcześniej szef gabinetu L. Balcerowicza na początku lat 90.), jak również Jakub Karnowski (doradca

L. Balcerowicza pod koniec lat 90., do niedawna reprezentował Polskę w Radzie Dyrektorów Banku Światowego).

Sam M. Gronicki nie chce komentować doniesień o jego powrocie do MF. - Na razie to medialne spekulacje - zastrzega. Wiadomo jednak, że zna Donalda Tuska (obaj studiowali na Uniwersytecie Gdańskim).

Jednym z pierwszych zadań nowego ministra będzie poprawienie projektu budżetu na 2008 r. Z. Chlebowski zapowiedział obcięcie planowanego deficytu z 2M. Gronicki ocenia, że taka korekta jest jeszcze możliwa. - Wszystko zależy od tego, jakimi środkami ma być to osiągnięte i ile będzie na to czasu - mówi w rozmowie z "Parkietem". - Wiadomo, że deficyt planowany jest na wyrost. Z drugiej strony istnieje wielka niepewność, jeżeli chodzi o fundusze unijne - dodaje.

Zdaniem byłego ministra, nowy rząd powinien na początku zdefiniować cele polityki gospodarczej (np. dalsze losy prywatyzacji). - Ostatnio bowiem działania w tej dziedzinie były niespójne - tłumaczy Mirosław Gronicki.

Miksowanie kompetencji resortów gospodarczych?

Często wymienianym obecnie kandydatem na ministra gospodarki jest Zbigniew Chlebowski. Przedtem mówiło się, że miałby on szefować

resortowi finansów, ale teraz sam były poseł deklaruje, że lepiej, gdyby zajął się tym "niezależny ekspert". Rzecz w tym, że program PO w zakresie gospodarki, przedsiębiorczości i polityki sektorowej przygotował Adam Szejnfeld.

W rozmowie z "Parkietem" mówi on, że od kilku lat jest merytorycznie przygotowany do tego, aby szefować ministerstwu ulokowanemu przy warszawskim placu Trzech Krzyży. Na pytania o podział nakładających się często kompetencji między resortami skarbu i gospodarki A. Szejnfeld odpowiada, że kierowanie kilkoma sektorami powinno zostać przesunięte do MG. Dodaje, że skoro ministrem skarbu najprawdopodobniej zostanie Aleksander Grad, to współpraca między dwoma resortami byłaby ułatwiona. Dwaj dotychczasowi posłowie od lat współpracują i mają zbliżone poglądy. Tyle tylko, że szef sejmowej komisji skarbu zakończonej kadencji nie chce potwierdzić ewentualnej nominacji.

Nie jest jasne, co się stanie z resortami transportu i budownictwa, powstałymi na potrzeby koalicji PiS - Samo-

obrona - LPR z jednego Ministerstwa Infrastruktury. Politycy PO nie wykluczają, że dojdzie do ponownego scalenia obu instytucji.

Wśród kandydatów na szefa połączonego urzędu wymienia się Tadeusza Jarmuziewicza (zajmuje się w Platformie Obywatelskiej infrastrukturą). Niewykluczone też, że PO podzieli się resortem z PSL, w którym odpowiednią osobą do tych spraw wydaje się Janusz Piechociński.

komentarze

Pasquale Diana

Ekonomista Morgan Stanley ds. Krajów Europy Środkowej

Pozytywna informacja dla rynku

Wyniki głosowania nie są rozczarowaniem, mimo że Platforma Obywatelska nie zdobyła większości mandatów. Na to wskazywały ostatnie sondaże wyborcze. Rynki okazywały jednak duży sceptycyzm co do wiarygodności badań opinii publicznej, pamiętając o tym, że przewidywania nie sprawdziły się dwa lata temu. Dlatego też zwycięstwo PO, nawet mniej spektakularne, jest pozytywnym sygnałem. Dowodem na to był mocny złoty na tle słabnących kursów walut innych krajów środkowoeuropejskich w następstwie światowych wahań. Co więcej, z wypowiedzi polityków PSL wynika, że partia ta jest nastawiona na współpracę, co daje szansę ma mniej skłóconą koalicję.

Wielu inwestorów obawiało się wejść na polski rynek z uwagi na dużą niepewność co do przyszłości wspólnej waluty na polskim rynku. Obecnie wydaje się, że zgoda polityków na euro jest pewna. Stąd też wahający się dotąd mogą skierować swoje środki na polski rynek. Takie ruchy będą jednak obarczone pewną skłonnością do ponoszenia ryzyka.

Andrzej Malinowski

prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich

Reformy w gorszych warunkach

Z nadzieją przyjęliśmy wynik wczorajszego głosowania i najwyższą frekwencję od 1991 r. Konfederacja Pracodawców Polskich liczy, że zwycięskie ugrupowanie jak najszybciej zajmie się wspieraniem przedsię-

biorczości i usunie stojące przed nami bariery. Program Platformy najtrafniej odpowiedział na potrzeby przedsiębiorców, co przełożyło się na bardzo wysokie poparcie wśród tej grupy wyborców.

Mam nadzieję, że już w expose premiera zawarty zostanie katalog działań sprzyjających rozwojowi gospodarki. Oczekuję, że PO spełni obietnice i przeprowadzi najważniejsze reformy gospodarcze - przede wszystkim strukturalne zmiany w dziedzinie finansów publicznych. Warunki do przeprowadzenia reform będą znacznie trudniejsze, niż były dwa lata temu. Gorsze są bowiem perspektywy rozwoju gospodarczego. Już we wrześniu odnotowaliśmy symptomy zwolnienia jego tempa.

Istotną kwestią dla pracodawców jest także zliberalizowanie warunków prowadzenia działalności gospodarczej.

Rafał Iniewski

Szef rady podatkowej Polskiej Konfederacji pracodawców prywatnych "Lewiatan"

Potrzeba podatkowego wizjonera

Z samych wyników i pierwszych zapowiedzi polityków niewiele można wnioskować. Wydaje się jednak, że przez cztery lata w podatkach można wiele zrobić. Pierwsze wypowiedzi szefów Platformy temu nie zaprzeczają i dają nadzieję na kompleksową reformę.

Przedsiębiorcom zależy przede wszystkim na zmianie samych przepisów i zasad rozliczeń. Takie zapowiedzi słyszeliśmy zresztą w kampanii. Wydaje się, że stosowne ustawy można przygotować w ciągu roku. Co więcej, można pogodzić reformę stawek i zmiany strukturalne, które nie są tak kosztowne. Odwiecznym już dylematem komunikacji ze społeczeństwem jest to, czy mówić o obniżce stawek, które dobrze brzmią, czy o skomplikowanych zagadnieniach reformy strukturalnej.

Bardzo ważna będzie osoba wiceministra finansów ds. podatków. Nie może być zakładnikiem koncepcji urzędników średniego szczebla, ale musi mieć własną wizję zmian oraz dobre przygotowanie merytoryczne i praktyczne w zakresie przepisów podatkowych.

Janusz Jankowiak

GŁÓWNY EKONOMISTA POLSKIEJ RADY BIZNESU

Zapowiedź zmniejszenia w przyszłym roku deficytu do 20 mld złotych jest podejrzana

Zapowiedź zmniejszenia deficytu budżetowego w przyszłym roku do 20 mld złotych traktowałbym jako dość podejrzaną. Dlaczego? Skala zapowiedzianej redukcji jest zbyt duża. Moim zdaniem, w przyszłorocznym budżecie możliwe są oczywiście pewne oszczędności, ale rzędu, powiedzmy, trzech miliardów złotych. Nie wchodzi natomiast w grę możliwość zwiększenia dochodów budżetu. Tego nie da się osiągnąć bez istotnych zmian

legislacyjnych, których nie można przeprowadzić w kilka tygodni, na przykład objęcia rolników podatkiem dochodowym.

Ale nawet gdyby przyszłoroczny deficyt został obniżony do 25 mld złotych, to byłby miły akcent ze strony nowego rządu. Byłby to ukłon w stronę inwestorów i sygnał, że mamy do czynienia z rządem, który poważnie zabiera się do reformowania finansów publicznych.

Rynki finansowe pozytywnie odbierają to, że w przeciwieństwie do poprzedniego rządu, dla nowego przyjęcie euro przez Polskę będzie priorytetem. Problem jednak w tym, że z powodów czysto technicznych tego nie da się zrobić szybciej niż w 2012 r., który do tej pory podawano jako najwcześniejszą możliwą datę. Ale już potwierdzenie, że Polska wejdzie do strefy euro w 2012 r., będzie pozytywnym sygnałem.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy