Piątkowe tąpnięcie za oceanem nastąpiło dokładnie w dwudziestą rocznicę krachu na Wall Street. Oliwy do ognia dolał Alan Greenspan, snujący niedobre wizje dla gospodarki amerykańskiej. DJIA stracił w piątek 2,5 proc. i właśnie to wydarzenie, a nie wynik wyborów, miał decydujący wpływ na zachowanie giełdy w Warszawie.
WIG20 po otwarciu tracił na wartości 2 proc. Po niskim otwarciu, w ciągu 30 pierwszych minut udało się niemal odrobić wszystkie straty. Potem jednak strona podażowa znów przeważyła. Do godziny 14.00 indeks osuwał się aż do osiągnięcia porannego dna. Właśnie wtedy płasko dotąd notowane indeksy europejskie drgnęły do góry. WIG20 odrobił w ciągu godziny połowę straty i zatrzymał się w oczekiwaniu na otwarcie w USA. Decydujący ruch odbył się po 15.30. DJIA otworzył się poniżej piątkowego zamknięcia, lecz spadek był mniejszy niż wskazywały wcześniejsze notowania futures. WIG20 powędrował do góry i zakończył sesję 15-punktową stratą.
Mimo ostatnich kilku sesji spadkowych na razie można mówić tylko o korekcie. Jeszcze w połowie października bite były przecież rekordy wszech czasów. Linia krótkoterminowego trendu wzrostowego, zapoczątkowanego w sierpniu wyznacza aktualnie poziom wsparcia w okolicy 3715 pkt. Losy rynku zależą jednak bardziej od giełd amerykańskich. Ważniejsza wydaje się zatem analiza DJIA. Na jego wykresie widzimy odwróconą głowę z ramionami. Szczyt głowy to długa świeca w kształcie młota, utworzona 16 sierpnia. Jeśli pominąć jedną świecę z 8 sierpnia i wyznaczyć linię szyi bez jej uwzględnienia, to otrzymamy linię lekko opadającą. Biegnie aktualnie na poziomie 13 360 pkt. Jej przebicie oznaczać będzie dalsze spadki, a wtedy wspomniana wyżej linia trendu na WIG20 nie obroni się.
Na razie, jednak są duże szanse na to, że DIJA odbije. Niejednokrotnie w tym długim trendzie byliśmy świadkami gwałtownych obsunięć, po czym bite były kolejne rekordy. Warto zwrócić też uwagę na dolara, który nareszcie dość znacznie się wzmocnił.
DM BOŚ