Dotychczas firma J&S Energy miała dokumenty potwierdzające, że zgromadziła w ramach tzw. rezerw obowiązkowych 50 tys. ton ropy oraz 153 tys. ton produktów ropopochodnych. Do wypełnienia wymogów ustawy brakowało więc jeszcze 100 tys. ton ropy. Znajdowała się ona wprawdzie od kilku tygodni w magazynach PERN-u, o czym świadczą np. protokoły celne, ale właściciel zbiorników wciąż utrzymywał, że surowiec nie stanowi zapasów obowiązkowych J&S Energy. Dlaczego? Tego przedstawiciele PERN-u nadal nie chcą wyjaśnić. Jak powiedział nam rzecznik przedsiębiorstwa Maciej Piwowarczuk, w przyszłym tygodniu ma być w tej sprawie zwołana konferencja prasowa.
- Umowa na magazynowanie 100 tys. ton ropy została zawarta ustnie przed przepompowaniem surowca do zbiorników - deklaruje tymczasem Janusz Leszczyński z biura prasowego koncernu Mercuria Energy Group, do którego należy J&S Energy. Nie chce jednak zdradzić, kto konkretnie zawarł tę umowę. Zasłania się tym, że jej szczegóły objęte są tajemnicą handlową i nie mogą być ujawnione.
Ustna umowa nie wystarczyła jednak Agencji Rezerw Materiałowych, której prezes ukarał firmę rekorodową karą 462 mln zł. Zarząd przedsiębiorstwa J&S Energy od razu zapowiedział, że odwoła się od tej decyzji. Teraz będzie miał podstawy do takiego ruchu.
Strony podpisały bowiem w tym tygodniu brakującą umowę na magazynowanie 100 tys. ton ropy. Chodzi o zgromadzony już w zbiornikach PERN-u surowiec, będący własnością J&S Energy i stanowiący uzupełnienie rezerw obowiązkowych tej firmy.
Kiedy spółka odwoła się od decyzji prezesa ARM? - Apelacja jest przygotowywana i zostanie złożona na czas - mówi Janusz Leszczyński. - Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego mamy na to czas do 30 października - tłumaczy. Organem, do którego J&S Energy ma prawo złożyć odwołanie, jest nadzorujący ARM resort gospodarki.