Państwa Bałkanów Wschodnich stają się mekką dla prężnych firm z Półwyspu Pirenejskiego. Wygląda na to, że Rumunia wyprzedziła już Polskę, jeśli chodzi o liczbę przedsiębiorstw, które założyły tam swoje filie.
Jak podaje ambasada Królestwa w Bukareszcie, w tym naddunajskim kraju działa już prawie 2300 podmiotów z Hiszpanii. O wiele mniej wkroczyło dotychczas do Bułgarii, która jednak "odkryta" została dopiero niedawno. W obu krajach liczba firm z kapitałem hiszpańskim z każdym półroczem zwiększa się o mniej więcej 20 proc. - Jeśli ten trend się utrzyma, Hiszpania stanie się jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych Rumunii - powiedziała dziennikowi "Ziarul Financiar" Rosa M. Sanchez-Yebra, główny doradca ekonomiczny w ambasadzie.
Bukareszt będzie w tym roku drugim po Warszawie miastem, które zorganizuje zagraniczną edycję prestiżowego forum inwestycyjnego Barcelona Meeting Point. Dotychczas to właśnie nasz kraj zbierał największą część hiszpańskich inwestycji w regionie. Liczbę obecnych u nas firm ocenia się na mniej niż tysiąc. Polska nadal cieszy się wśród Hiszpanów wielką popularnością, ale dostrzegli też oni zalety Bałkanów. - Państwa te mają dużą przewagę konkurencyjną, gdyż Polska jest trudnym rynkiem. Historycznie zakorzenione są tu firmy włoskie, niemieckie - tłumaczy Marcin Grodzki, wiceprzewodniczący Rady Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej, zrzeszającej 89 firm. - Poza tym przewidywana dynamika tamtych gospodarek jest wyższa.
Właściwie wszystkie branże są w Rumunii i Bułgarii mniej rozwinięte niż w Polsce, co pozwala zachodnim graczom szybko zdobyć silną pozycję. Od pewnego czasu okazję tę dostrzegły hiszpańskie koncerny budowlane: FCC, Sedesa, GTM i deweloperzy: m.in. Prasa, Ibiza Construct i Fadesa. W tyle starają się nie zostawać firmy przemysłu samochodowego czy spożywczego.