Ubywa chętnych do handlu akcjami mniejszych firm

Obroty akcjami małych i średnich spółek maleją praktycznie z tygodnia na tydzień. To efekt zmieniającej się mody na rynku, która jest odzwierciedleniem zjawisk makroekonomicznych. Mniejsza płynność to kłopot dla inwestorów

Publikacja: 30.10.2007 06:28

Wczorajszy rekord WIG20 dowodzi, że akcje największych spółek cieszą się niegasnącym zainteresowaniem inwestorów. Problem w tym, że tego samego nie można powiedzieć o większości mniejszych firm, które pozostają w cieniu. Chodzi nie tylko o to, że ich kursy opornie odrabiają straty po letniej wyprzedaży. Wyrazem gasnącej mody na małe i średnie spółki są szybko malejące obroty.

Z 300 mln zł została połowa

W zeszłym tygodniu średnie dzienne obroty walorami firm z indeksu mWIG40 wyniosły 154 mln zł. Tak skromnego handlu papierami "średniaków" nie notowano od ponad ośmiu miesięcy. Obroty te stopniowo kurczą się już od wiosny tego roku. To właśnie na ten okres przypadła kulminacja zainteresowania średnimi (jak i małymi) spółkami. Wówczas przeciętne dzienne obroty przekraczały 300 mln zł (czyli były dwa razy większe niż obecnie). Zdarzało się nawet, że przewyższały 500 mln zł (tak było w trzecim tygodniu kwietnia i w czwartym tygodniu maja). Obecnie posiadacze akcji średnich spółek mogą jedynie pomarzyć o takich obrotach. Poziom 300 mln zł po raz ostatni został osiągnięty w końcu sierpnia. Jeszcze lepiej malejący handel widać na przykładzie firm z indeksu sWIG80. W tym przypadku średnie dzienne obroty kurczą się nieprzerwanie od pięciu tygodni i spadły właśnie poniżej 150 mln zł. W końcu kwietnia przekraczały 400 mln zł, w czerwcu "normą" było, że wynosiły przynajmniej 300 mln zł, a w sierpniu - 200 mln zł.

Spadek obrotów w tych segmentach rynku z pewnością nie jest wyrazem spadku zainteresowania giełdą jako całością. Dla porównania - średni dzienny handel walorami spółek z WIG20 przekroczył w minionym tygodniu 1,3 mld zł. To oznacza, że był rekordowy na tle ostatnich miesięcy. Spadek obrotów walorami mniejszych firm jest nieproporcjonalny do zniżki ich kursów. To skłania do poszukiwania innych przyczyn takiego stanu rzeczy.

Zmienna moda

U źródeł tego zjawiska leży zmieniająca się moda na rynku. Najbardziej aktywny handel akcjami "średniaków" i "maluchów" nieprzypadkowo obserwowaliśmy na przełomie kwietnia i maja. To właśnie w tym czasie trwały euforyczne zakupy walorów "misiów". Ich akcje uznawane były za najlepszy sposób na zarobienie na szybkim wzroście gospodarczym.

Z jednej strony do gry przyłączali się coraz to nowi inwestorzy, również za pośrednictwem zyskujących ogromną popularność funduszy inwestycyjnych. Z drugiej strony fala gotówki płynąca na rynek spotykała się z coraz większą pokusą realizacji zysków przez tych inwestorów, którzy akcje kupili znacznie wcześniej. Efektem tych zjawisk były ogromne obroty.

Boom skończył się w trzecim tygodniu czerwca. Popyt zaczął się wyczerpywać, a efekty tego były dwa: po pierwsze, zatrzymanie zwyżki mWIG40, a po drugie - spadek obrotów. Co ciekawe, handel nie powrócił do rekordowych poziomów wraz z szybką przeceną akcji w wakacje. Kursy spadały przy umiarkowanej aktywności graczy, co było dowodem nie tyle ogromnej podaży akcji, ile w większym stopniu - całkowitego wycofania się kupujących.

Mimo że od tych wydarzeń minęły już ponad dwa miesiące, handel bez przerwy maleje. Tym razem stoi już za tym nie tylko mały popyt, ale również mała liczba chętnych do pozbywania się walorów. W obliczu dobrych nastrojów na giełdach zagranicznych i rekordów WIG20, znikły emocje, które skłaniały do panicznej wyprzedaży w lecie. Brak entuzjazmu tłumaczyć można czynnikami takimi, jak nieco słabsza koniunktura gospodarcza (zaczyna zwyciężać pogląd, że okres najszybszego wzrostu mamy za sobą), szybki wzrost płac czy też gwałtownie umacniający się złoty (co uderza w wyniki eksporterów, do których zalicza się wiele małych i średnich spółek).Objawem zmieniającej się mody na rynku są różnice w wycenach. Podczas gdy w końcu czerwca wskaźnik cena/zysk dla spółek z mWIG40 był o prawie 14 pkt wyższy niż dla firm z WIG20, to obecnie różnica ta wynosi zaledwie 5 pkt.

Czym grozi mniejsza

płynność?

Czy coraz skromniejsze obroty to powód do niepokoju? Handel walorami części spółek jest co prawda wciąż porównywalny z wartościami sprzed roku czy nawet dwóch lat, ale w tym czasie ich kursy na ogół mocno poszły w górę, niekiedy nawet o kilkaset procent. A to z kolei oznacza, że znacznie spadła nie tylko wartość, ale i wolumen obrotów. Innymi słowy, coraz mniejsza jest płynność handlu.

Konsekwencją tego jest fakt, że coraz trudniej jest pozbyć się dużych pakietów akcji. Gdyby na rynek powróciły gwałtowne i długotrwałe spadki, sprzedaż byłaby jeszcze trudniejsza. Mogłoby to uderzyć w fundusze inwestycyjne, które zresztą same przyczyniły się do malejących obrotów, skupując pakiety walorów za gotówkę napływającą masowo od klientów.

komentarze

Mirosław Saj

analityk BM BISE

"Ofiary" większej awersji do ryzyka

Wyraźny spadek obrotów w segmencie mniejszych spółek nie jest dobrą informacją dla rynku. Minęła na razie moda na inwestycje w ten rodzaj firm. Ich fenomen można porównać do hossy internetowej czy budowlanej. Kwestia jest wyraźnie widoczna zwłaszcza w sytuacji, kiedy indeks blue chips notuje rekordy, które w ogóle nie przekładają się na kursy mniejszych firm. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, kapitał omija od niedawna popularne fundusze, tzw. "misie". Po drugie, wzrosła w ostatnim czasie awersja do ryzyka. Ignorowane są podmioty, które nie gwarantują możliwości wyjścia z inwestycji w sytuacji pogorszenia koniunktury. Spadek obrotów w tym segmencie rynku jest też groźny w kontekście publikacji wyników. W przypadku słabszych raportów inwestorzy mają ograniczoną możliwość zamknięcia inwestycji. Taki stan rzeczy powinien jeszcze się utrzymać. W dłuższym terminie średnie firmy, z dobrymi perspektywami, znów wrócą do gry.

Andrzej Pawłowski

Zarządzający w Skarbiec TFI

Do TFI płynie mniej pieniędzy

Mniejsze zainteresowanie akcjami małych i średnich spółek związane jest ze zmianami, które zaszły w ostatnich miesiącach. Przestaliśmy już być świadkami ogromnych wpłat gotówki do funduszy inwestycyjnych. Nie jest tajemnicą, że kupowały one sporo walorów mniejszych spółek, przeważając istotnie ich udział w strukturze portfeli. W ostatnim czasie preferencje inwestorów zmieniły się, tym samym wzrosło zainteresowanie największymi firmami. Swój wpływ na schłodzenie nastrojów miały też kłopoty na rynku hipotecznym w Ameryce, co odbiło się rykoszetem na pozostałych parkietach. To w sposób naturalny zwiększyło popyt na najbardziej płynne aktywa, które w razie zmiany trendu dają szansę na zamknięcie pozycji. Do spadku obrotów podchodzę spokojnie. Przed nami przełom roku, czyli okres, który zawsze był stosunkowo dobry dla rynku akcji. Chwilowy "odpoczynek" może być tylko stanem przejściowym, zwłaszcza że spółki znów pochwalą się rosnącymi zyskami.

Tomasz Jerzyk

analityk DM BZ WBK

Korekta przyczyną spadku obrotów

Główną przyczyną zmniejszonych obrotów walorami małych i średnich firm jest spadek cen akcji w porównaniu z ich notowaniami z kwietnia czy maja. Korekta, która przyszła w wakacje, była stosunkowo głęboka i odczuwalna dla większości uczestników rynku. Późniejsza "przesiadka" inwestorów na walory spółek z WIG20 pogłębiła tylko różnice pomiędzy poszczególnymi segmentami rynku. Doszło do mocnej polaryzacji głównych indeksów. WIG20 notuje obecnie systematyczne rekordy, a w tym samym czasie mniejsze firmy tkwią w marazmie. To "nowe" zjawisko frustruje inwestorów. Zdecydowana większość z nich nie inwestuje w papiery największych przedsiębiorstw. Nauczeni są oni kupować wyłącznie małe i średnie spółki. Mniejsza skłonność do dokonywania kolejnych trCzęstokroć zostały one kupione po wyższych cenach. To skutecznie studzi teraz dalszy popyt.

Czym grozi spadek obrotów?

Wyniki firm

Mniejsza płynność akcji grozi tym, że w razie niepomyślnych informacji (takich jak ewentualne słabsze wyniki finansowe) trudniej będzie pozbyć się

dużych pakietów akcji, nie powodując silnej zniżki notowań. Ryzyko, że gorszych informacji będzie przybywało, rośnie: koniunktura gospodarcza słabnie, rosną koszty operacyjne i finansowe (m.in. w wyniku wzrostu płac, cen surowców i stóp procentowych), mocniejszy złoty zmniejsza dochody z eksportu.

rynki na świecie

Ewentualne pogorszenie koniunktury na giełdach światowych może wywołać jeszcze bardziej dotkliwy efekt niż publikacja słabszych wyników finansowych. W takiej sytuacji powszechna wyprzedaż walorów w połączeniu z niską płynnością mogłaby doprowadzić do poważnych spadków kursów.

wypłaty z funduszy

W razie pogorszenia koniunktury na giełdzie klienci funduszy inwestycyjnych mogą zacząć masowo umarzać jednostki uczestnictwa. W tej sytuacji fundusze byłyby zmuszone do nagłego pozbycia się dużych pakietów akcji, co z powodu malejącej płynności jeszcze bardziej pogrążyłoby rynek.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy