Natłok wielu różnych informacji dotyczących sytuacji makroekonomicznej Polski, strefy euro oraz Stanów Zjednoczonych wydaje się przerastać możliwości percepcji polskich graczy. Rynek utknął w okolicy zamknięcia poprzedniej sesji. By tego było mało, obrót w środę był jednym ze słabszych (fixing niewiele poprawił). Notowania zaczęliśmy blisko zamknięcia wtorkowej sesji. Później przez jakiś czas przewagę miała podaż. Przy czym w tym przypadku słowo "przewaga" to dość odległe określenie dla tego, co się działo. Owszem, ceny powoli spadały, ale podaży niemal w ogóle nie było. Mniej zabawne jest to, że popytu było jeszcze mniej. Po pierwszych 30 minutach handlu obrót na dwudziestu największych spółkach wynosił raptem 15 mln złotych, czyli nieco ponad 4 mln euro. Później nie było wiele lepiej. Kwadrans przed 16.00 obrót nie sięgnął jeszcze poziomu 500 mln złotych.
Jest to znamienne, zwłaszcza gdy słyszymy porównania, jakie płyną ze strony giełdy co do liczby debiutów na warszawskim parkiecie. Ma to nas stawiać w czołówce europejskiej, tuż za giełdą w Londynie. Takie porównania zapewne łechcą próżność władz giełdy, ale mają się nijak do oceny znaczenia danego rynku. Mało kto zapewne pamięta, jak w szczycie hossy na początku 1994 roku pojawiły się informacje, że giełda warszawska osiągnęła poziom rynku z Nowego Jorku pod względem liczby złożonych zleceń. W zamierzeniu miało to dodać prestiżu, a wzbudzało raczej uśmiech politowania. Jak wyglądał rynek w 1994 roku pamiętają już chyba tylko najstarsi górale i kilku weteranów. Obecne porównania mają podobny charakter. Rynek jest bardziej rozwinięty, ale w porównaniach lepiej trzymajmy się własnej ligi, bo można narazić się na śmieszność, która budowaniu mocnej regionalnej pozycji nie służy. Miarą wielkości rynku jest wielkość zainwestowanego na nim kapitału. I nie chodzi tu o kapitalizację, bo i tu mamy przecież spore wątpliwości, jak potraktować udziały posiadane przez Skarb Państwa. Liczy się płynność i łatwość wejścia i wyjścia z inwestycji w możliwe krótkim czasie. Jak pokazuje wczorajsza sesja, taka łatwość to raczej trudność. Zanim więc komuś przyjdzie się porównywać, powinien mieć świadomość własnego miejsca w szeregu
i miarkować aspiracje do możliwości. Centrum światowych finansów nie będziemy. Cieszmy się z pozycji lidera w regionie.
Parkiet