Środowe sesje w Nowym Jorku zakończyły się wzrostami wartości indeksów. Dow Jones, po cięciu stóp procentowych przez Fed i dzięki lepszej od spodziewanej dynamice PKB w trzecim kwartale, zyskał 1 proc., zaś Standard&Poor?s 500 poprawił się 1,2 proc. Najsłabszy był rynek Nasdaq, którego główny wskaźnik poszedł w górę 0,72 proc. Jeszcze przed ogłoszeniem komunikatu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) na nowojorskich rynkach akcji była zwyżka, natomiast tuż po nim indeksy zaczęły tracić. Prawdopodobnie część graczy rozczarowała skala redukcji stóp procentowych a pewna grupa postanowiła zainkasować zyski. Nie trwało to jednak długo i przewagę ponownie zyskali optymiści.
Wczoraj optymizm wyparował a wraz z nim szybko zniknął dorobek środowych sesji. Dow Jones stracił 2,6 proc. Okazało się, ze we wrześniu dynamika wydatków konsumentów była słabsza niż prognozowali ekonomiści. Największym ciężarem dla rynku był bank Citigroup. Kurs jego akcji spadał z powodu spekulacji, że spółka obetnie dywidendę. CIBC World Markets obniżył rekomendację dla walorów Citigroup, gdyż uważa, że będą zachowywać się gorzej niż rynek. Z kolei zdaniem analityków Meredith Whitney nowojorska firma musi poprawić swoją sytuacje finansową m.in. poprzez zmniejszenie dywidendy bądź sprzedaż części aktywów. Inwestorzy sprzedawali akcje paliwowego giganta Exxon, bo firma negatywnie zaskoczyła ich wynikami za III kwartał.
Europa zachowywała się w czwartek podobnie jak giełdy amerykańskie. Indeks Dow Jones Stoxx 600, który w środę zyskał 0,92 proc., miał na minusie 1,5 proc. Sprawiły to banki, a wszystko zaczęło się od Credit Suisse, którego kierownictwo uważa, iż jeszcze jest za wcześnie by można było określić koniec zawirowań na rynkach kredytowych. W minionym kwartale musiał odpisać prawie 2 miliardy dolarow z powodu spadku wartości obligacji i kredytów na lewarowany wykup firm. Jego akcje potaniały ponad 5 proc., podobnie jak i UBS, czy brytyjskiego banku Barclays. Region Azja-Pacyfik wzrósł 0,5 proc.
PARKIET