Miniony tydzień przyniósł spadki cen na rynku miedzi, i to dość znaczące, bo od poniedziałku metal ten staniał o ponad 5 proc. Miedź taniała systematycznie z dnia na dzień, a bezpośrednią tego przyczyną były informacje o rosnących zapasach. Zapasy miedzi monitorowane przez giełdy surowcowe w Londynie, Szanghaju i Nowym Jorku wzrosły w październiku o 23 proc., do 241 372 ton, co jest ich najwyższym poziomem od 14 lipca. Rezerwy londyńskiej giełdy tylko w minionym tygodniu wzrosły o 9,2 proc., do ponad 168 tys. ton, i są największe od 20 kwietnia.
W piątek po południu ceny miedzi przejściowo trochę wzrosły, zwłaszcza w Nowym Jorku, po opublikowaniu raportu Departamentu Pracy o zwiększeniu liczby miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych w październiku o 166 tys. Jest to wynik o wiele lepszy od 96 tys. we wrześniu i 85 tys. przewidywanych przez ekonomistów. Taki raport uczestnicy rynku odebrali jako potwierdzenie stopniowego wzrostu gospodarczego w USA, a w każdym razie jako oddalenie groźby recesji.
Optymizmu nie starczyło jednak na długo i miedź wkrótce znowu zaczęła tanieć. Poza dużymi zapasami przyczyniły się do tego również znaczące spadki na rynkach akcji. Wróciły obawy, że straty na rynkach kredytowych na tyle zmniejszą zyski spółek, że zahamuje to wzrost w USA.
Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 7430 USD, o 75 USD mniej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 7870 USD za tonę.