Wasza Wysokość! Piszę, żeby bardzo podziękować za decyzję rządu Waszej Wysokości. Dzięki niej swoje granice otwarł przed Polakami jeden z najbogatszych krajów na świecie.
Radość nas, Polaków, jest tym większa, że wreszcie nadszedł dla nas czas dziejowej sprawiedliwości. Już nigdy więcej nie będziemy drżeć z zimna przed amerykańską ambasadą, wyczekując na kapane z łaski wizy, choć przecież oddaliśmy Ameryce to, co mieliśmy najlepszego: Kościuszkę, Pułaskiego, a możemy jeszcze dołożyć Szczygłę. Wreszcie koniec z wysługiwaniem się butnym Niemcom, którym powodzi się znacznie lepiej niż nam, choć to my przelewaliśmy krew za wolność waszą i naszą. Zapomnimy o zmywakach w Londynie i zarozumiałych Angolach, których bohaterscy żołnierze Dywizjonu 303 uratowali od okupacji, a oni najpierw nie dawali pograć Jurkowi Dudkowi, a teraz Tomkowi Kuszczakowi.
Od poniedziałku wszyscy jedziemy do Luksemburga.
Książę na pewno nie pożałuje swej decyzji. Wybudujemy Waszej Wysokości drugi Luksemburg. Mamy doświadczenie, zbudowaliśmy już przecież drugą Polskę, potem drugą Japonię, a ostatnio czwartą Rzeczpospolitą i wszystko nam się udało. Niech Książę nie wierzy, jeśli ktoś będzie mówił coś innego. Wpadniemy do kraju Waszej Wysokości w jakieś dwa, najwyżej trzy miliony i zrobimy wszystko, co trzeba. Luksemburg pod względem ludności to taka nasza Bydgoszcz albo Białystok, więc pójdzie szybko. Pierwszego dnia naprawimy wszystkie cieknące krany i nieszczelne instalacje, drugiego wyremontujemy mieszkania, trzeciego dokończymy malować, co tam jeszcze zostało do pomalowania, a nasze pielęgniarki zrobią w tym czasie wszystkie potrzebne zastrzyki. Na razie nie wiemy jeszcze, co będziemy robić czwartego dnia, ale na pewno coś wymyślimy.
Właściwie to moglibyśmy mówić do Waszej Wysokości "wujku". Naprawdę! Jesteśmy spokrewnieni przez radio. Rodzice często opowiadali, jak w latach siedemdziesiątych słuchali muzyki nadawanej przez Radio Luksemburg, której prawie nie dawało się słuchać, bo dochodziły same trzaski. No więc sam Książę rozumie.