W ciągu najbliższych kilkunastu lat państwa Europy Środkowo-Wschodniej wydadzą na inwestycje w elektrownie jądrowe co najmniej kilkanaście miliardów euro, nawet nie licząc bałtycko-polskiego projektu w Ignalinie. W Bułgarii i Rumunii decyzje już zapadły. Ich śladem idzie Słowacja, a szykują się też Węgry. Stanowisko zmienia także Praga, dotychczas znana z ostrożnego podejścia ze względu na problemy z reaktorami w Temelinie.
- Zaniechanie dyskusji na temat nowych elektrowni nuklearnych oznaczałoby rezygnację w kwestii bezpieczeństwa dostaw - powiedział wczoraj czeski premier Mirek Topolanek. Jak oszacował rząd, od 2016 r. kraj może mieć wielkie problemy z odpowiednim zaopatrzeniem w elektryczność. Czechy, pozbawione dostępu do morza, skazane są na pozyskiwanie źródeł energii drogą lądową, głównie z Rosji. Według premiera, energetyka jądrowa mogłaby stać się głównym czynnikiem zmniejszania tej zależności, co zresztą jest już zapisane w strategii energetycznej kraju.
Na Bałkanach już wybierają
Na razie czeski dostawca elektryczności, koncern CEZ, szans na zarobek związany z tym rodzajem energii szukać musi za granicą. Wiadomo już, że wziął on udział w przetargu na budowę dwóch reaktorów w rumuńskiej Cernejvodzie. Tamtejsze władze przeznaczyły na tę inwestycję ok. 2,2 mld euro i oczekują, że w jej wyniku moc miejscowej elektrowni powiększy się o 1400 megawatów. Chęć zbudowania reaktorów wyrazili obok CEZ-u tacy potentaci, jak belgijsko-francuski Suez, niemieckie RWE, włoski Enel i hiszpańska Iberdrola.
Jeszcze więcej pieniędzy jest do zdobycia w Bułgarii. Nowa elektrownia w Belene, za ponad 4 mld euro, będzie największym projektem finansowanym z publicznych pieniędzy od czasu upadku komunizmu w tym kraju. Poprzedni tego typu obiekt został w ubiegłym roku zamknięty pod naciskiem Unii Europejskiej. Także budowa dwóch reaktorów w Belene, rozpoczęta jeszcze na początku lat 80., stała przez lata pod znakiem zapytania ze względu na brak środków finansowych. Przyspieszenie nastąpiło w tym roku. Przed dwoma tygodniami zamknięto stosowny przetarg, a wśród oferentów znalazł się także notowany na GPW CEZ.