Ani Polska, ani Unia Europejska nie mają odpowiednich zabezpieczeń przed kryzysami finansowymi - twierdzą zgodnie polscy i zagraniczni eksperci, zaproszeni na seminarium naukowe Narodowego Banku Polskiego nt. sieci bezpieczeństwa finansowego. Różnią się co do tego, w jaki sposób powinniśmy się zabezpieczać.

- Obecnie funkcjonująca w Europie i Polsce sieć bezpieczeństwa finansowego jest nieadekwatna do stopnia integracji rynku - twierdzi Leszek Pawłowicz z Gdańskiej Akademii Bankowej. - Nie gwarantuje ona bezpieczeństwa systemu finansowego - mówi wprost Pawłowicz. Twierdzi on, że źródło kryzysu może być w kraju "A", lecz dotknąć głównie system finansowy kraju "B".

Jak można zapobiegać kryzysom? Eksperci prezentują różnorakie podejście. - Dla Polski wzorem powinno być rozwiązanie brytyjskie, czyli wydzielenie z banku centralnego instytucji nadzorującej, a dodatkowo powołanie komitetu ds. stabilności finansowej - mówi Małgorzata Iwanicz-Drozdowska ze Szkoły Głównej Handlowej. - Powinien powstać zintegrowany nadzór europejski, oparty na wspólnym funduszu gwarancyjnym i solidarnej odpowiedzialności krajów UE, którego nasz kraj będzie częścią - twierdzi Pawłowicz. - Coraz więcej państw wydziela instytucje odpowiedzialne za nadzór finansowy z administracji rządowej i z banków centralnych. Najważniejsze jest jednak to, by stosowane w danym kraju rozwiązania pasowały do jego kultury organizacyjnej - przekonuje Brad Shinn z Basel Committee on Banking Supervision.

Pojawia się także pytanie, czy przed kryzysem na poziomie międzynarodowym w ogóle da się zabezpieczyć? - Ryzyko można rozłożyć na wiele podmiotów, ale nie da się go zupełnie wyeliminować z systemu - twierdzi Brad Shinn.