Nikt nie ma pomysłu, jak zatrzymać niepokojącą inflację

W Estonii ceny rosną najszybciej od dziewięciu lat. Na Ukrainie - od dwóch. Na Węgrzech spadają, ale wolniej niż zakładano.

Publikacja: 08.11.2007 08:08

Zanosi się na to, że październik będzie kolejnym miesiącem, w którym inflacja w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej przekroczy wielomiesięczne maksima. Pole manewru banków centralnych w przynajmniej niektórych z nich niebezpiecznie się kurczy. Jednak eksperci przestrzegają przed generalizowaniem: na sytuację każdej z gospodarek w regionie wpływ mają w dużej mierze czynniki lokalne.

W styczniu średnia stopa inflacji w trzynastu krajach regionu (przedstawionych na wykresie obok) wynosiła 4,4 proc. Obecnie jest to 6,5 proc. Szczególnie niepokojące wieści napływają z krajów bałtyckich. Dane za październik przedstawiła już Estonia. Tylko w tym miesiącu ceny wzrosły w tym kraju o 1 proc., a w ciągu roku - o 8,5 proc. Najwyraźniej drożały żywność i mieszkania. Nie ma jeszcze najświeższych danych z Łotwy, ale według przewidywań niektórych ekonomistów, październikowa inflacja przekroczy poziom 11,4 proc., na który wspięła się w sierpniu, a do początku przyszłego roku może sięgnąć... 15 proc. Wzrost cen nie zwalnia też na Litwie. Tamtejsze ministerstwo finansów już zapowiada, że raczej nie uda się zrealizować prognozy na przyszły rok.

Czy można coś zrobić?

- Kraje bałtyckie stanowią jasny przykład przegrzania - mówi "Parkietowi" Chris Scicluna, starszy ekonomista ds. rynków wschodzących z banku Daiwa Securities w Londynie. Gospodarki Litwy, Łotwy i Estonii należą do najszybciej się rozwijających w Europie, a ich banki centralne nie mogą prowadzić niezależnej polityki monetarnej ze względu na powiązanie kursów walut z euro. Władze wymienionych krajów próbowały już najróżniejszych środków ograniczania wzrostu cen, głównie natury fiskalnej - bezskutecznie. - Tak dużej inflacji nikt nie może zatrzymać, żaden rząd nie jest w stanie jej kontrolować - stwierdził przed kilkoma dniami Rimantas Sadzius, litewski minister finansów.

Większy optymizm prezentuje prezes Narodowego Banku Rumunii, Mugur Isarescu. - Bank centralny zawsze ma instrumenty mające wymusić dezinflację - napisał w liście otwartym opublikowanym wczoraj w dzienniku "Ziarul Financiar". Kłopot w tym, że zastosowanie owych instrumentów miałoby poważne skutki uboczne, jak przyznaje Isarescu - z recesją gospodarki włącznie.

Żywność, ale nie tylko

Obok czynników globalnych (droga ropa i zboża), na ceny w Europie Środkowo-Wschodniej wpływ mają przesłanki regionalne, jak długa susza latem i podniesienie przez Gazprom cen gazu. Ten ostatni element bardzo przyczynił się do wzrostu inflacji na Ukrainie. Pułapu 14,8 proc. nie oglądano tam od września 2005 r. Wszędzie problemem jest droga żywność. - W teorii decydenci powinni w swych rozważaniach pomijać ten składnik, ale nie tym razem, bo wszyscy mają w pamięci serię wstrząsów inflacyjnych wywołanych właśnie przez artykuły spożywcze - mówi nam Istvan Zsoldos, ekonomista Goldman Sachs w Moskwie. W opinii większości ekonomistów, państwa o najbardziej dojrzałych gospodarkach w regionie, takie jak Polska i Czechy, nie muszą obawiać się "rozlania" inflacji z krajów sąsiednich.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy