Ukraińskie rafinerie mogą przejść z rosyjskiej na kaspijską ropę. Ich władze rozważają taką możliwość po tym, jak przedstawiciele zakładu w Kremieńczugu zakontraktowali dostawy surowca z szelfu Morza Kaspijskiego. Rafineria, której właścicielem jest Ukrtatnafta, już dwa tygodnie nie otrzymuje ropy.

Przerwa w dostawach surowca z Rosji to wynik konfliktu pomiędzy akcjonariuszami oraz byłym i obecnym prezesem spółki. Do tej pory zakład zaopatrywał w ropę rosyjski koncern Tatnieft, jeden z głównych akcjonariuszy Ukrtatnafty. Teraz Rosjanie domagają się powrotu szefa firmy, którego mianowali na tę funkcję. - Jeśli nasze warunki nie zostaną spełnione, ropa nie popłynie - zapowiada Tatnieft.

Tymczasem nowy prezes Ukrtatnafty zadbał, aby do rafinerii surowiec dotarł z innych źródeł. Prawie połowa dostaw będzie pochodzić z ukraińskich złóż, a reszta z kaspijskich. Ropa przypłynie tankowcami z gruzińskiego terminalu w Poti do Odessy.

To pierwszy przypadek, kiedy surowiec z Azji będzie przerabiany na Ukrainie. Władze innych rafinerii nie wykluczają, że mogą pójść szlakiem Ukrtatnafty i częściowo zrezygnować z ropy z Rosji. Kommiersant. U