- Nie wystarczy w uzasadnieniu do korekty podać, że zostało się oszukanym i złożyło doniesienie do prokuratury. My takich dokumentów uwzględnić nie możemy - tłumaczy Ewa Leszewska, zastępca naczelnika w Urzędzie Skarbowym Warszawa Praga. Urzędy deklarowały natomiast, że za dowód, iż korekta PIT-u jest uzasadniona, uznają poprawioną informację podatkową wystawioną przez płatnika (samą firmę inwestycyjną).
Syndyk, co przetarł szlak
Według Lechosława Kochańskiego, syndyka InterBroka, klienci tej firmy mają korekty już w ręku. Wystawia on skorygowane informacje podatkowe od pewnego czasu. Pod koniec ubiegłego tygodnia mieli je otrzymać już wszyscy oczekujący. L. Kochański nie ukrywał, że wystawienie poprawionych informacji podatkowych nie odbyło się z automatu.
- Urząd skarbowy może nie wierzyć syndykowi. Dlatego sąd na mój wniosek powołał biegłego, który zbadał, czy klienci mieli zyski czy straty - wyjaśniał L. Kochański. Tłumaczył, że sam nie byłby w stanie tego zrobić. Biegły zbadał natomiast, czy klienci spółki mieli zyski na koniec lat 2004-2006. - Stwierdził to, co najważniejsze. InterBrok oszukiwał klientów od dłuższego czasu. Notował straty - mówił syndyk. Nie ukrywał, że biegły uwinął się z pracą szybko, bo w trzy miesiące. - Normalnie trwałoby to z pół roku - mówił syndyk.
Tadeusz Kretkiewicz, syndyk WGI DM, nie poprawił do tej pory żadnej informacji podatkowej, ale też klienci nie wyrażali takiej potrzeby. Syndyk tłumaczył, że trudno jest ustalić wyniki inwestycji poszczególnych klientów. Inwestowali w obligacje wyemitowane przez spółkę WGI Consulting, która następnie inwestowała ich pieniądze w USA.
Według T. Kretkiewicza, biegli badają okoliczności i efekty transakcji na obligacjach WGI Consulting. Robią to za pieniądze wierzycieli DM WGI, bo spółka nie ma na to środków. Jak mówił syndyk, klienci wyłożyli mniej niż 1 proc. wartości portfeli inwestycyjnych z 31 marca 2006 roku. Pytany, czy ta wartość była wiarygodna - przyznał, że nie.