Czy w tym roku znów czeka nas paliwowy horror związany z wstrzymaniem dostaw ropy na Białoruś? Scenariusz konfliktu, jaki rozgorzał na początku stycznia pomiędzy Moskwą a Mińskiem, zaczyna się powtarzać.
Zapowiadają droższy
tranzyt rosyjskiej ropy
Gomeltransnieft, spółka obsługująca białoruski odcinek rurociągu "Przyjaźń", planuje podwyższyć taryfy na tranzyt rosyjskiej ropy na Zachód - donosi białoruski portal internetowy "Telegraf". Argumenty przedstawicieli firmy są proste. - Rosja podwyższa cenę gazu. Prace związane z transportem rosyjskiej ropy pochłaniają dużo energii, którą pozyskujemy głównie z gazu. Jest więc oczywiste, że wraz z droższym błękitnym paliwem musimy podnieść też taryfę za transport ropy - uważają eksperci Gomeltransnieftu.
To właśnie na początku roku spór o taryfy i gaz doprowadził do przerwy w dostawach paliwa na Białoruś. Po zdrożeniu gazu Mińsk podniósł opłaty za tranzyt rosyjskiej ropy. Kreml w zamian wprowadził cło eksportowe na ropę sprzedawaną Białorusinom. Ci z kolei nie zgodzili się z nową opłatą i w efekcie Rosja wstrzymała dostawy. Skutki niesnasek pomiędzy Mińskiem a Moskwą odbiły się również na Polsce, która przez kilka dni nie otrzymywała rosyjskiej ropy za pośrednictwem rurociągu "Przyjaźń".