Przyjęta przez poprzedni rząd strategia dla górnictwa zakłada, że na giełdę mają wejść Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka Węglowa. Jeżeli chodzi o Kompanię Węglową - numer jeden w polskim górnictwie, to najpierw trzeba ją wyprowadzić na prostą, a dopiero później myśleć o ewentualnym wprowadzeniu na giełdę. Choć docelowo także i ona ma być - według ambitnych zamierzeń resortu gospodarki - wprowadzona na parkiet.
Ministerstwo Gospodarki przystało na prywatyzację kopalń z powodu ambitnych planów inwestycyjnych. W ciągu najbliższych kilkunastu lat górnictwo węgla kamiennego potrzebuje inwestycji rzędu 17-20 mld zł. Jednym ze sposobów zdobycia pieniędzy na modernizację kopalń jest ich prywatyzacja przez giełdę.
Na razie jednak niewiele słychać, by zostały podjęte jakieś kroki w kierunku przygotowania spółek do wejścia na giełdę. Przy obecnym stanie przygotowań termin może okazać się nierealny. Sama wycena spółek potrwa kilka, a może kilkanaście miesięcy. Do opóźnienia przygotowań do wejścia na giełdę poszczególnych kopalni na pewno przyłożą się także związki zawodowe. Oficjalnie nie sprzeciwiają się prywatyzacji przez giełdę, deklarując, że głos w tej sprawie należy do samych górników. A naprawdę boją się, że prywatyzacja może przynieść jedynie szkody, w tym masowe zwolnienia i utratę przez górników przywilejów związanych m.in. z wcześniejszymi emeryturami. Nie przekonuje ich to, że strategia rządu zakłada m.in. zagwarantowanie większościowego udziału akcji spółek węglowych Skarbowi Państwa. Związki cieszą się natomiast, że strona rządowa dała zielone światło dla zatrudniania nowych ludzi w górnictwie. Akceptacji dla planów dotyczących przyjęć spółki węglowe nie będą już musiały szukać w Warszawie. Związkowcy postulują, by każdy górnik odchodzący z pracy w kopalni był zastępowany przez nową osobę. Jest na to szansa w przypadku JSW i KHW, które są w niezłej sytuacji finansowej i są nieźle zarządzane.
Zdaniem szefów resortu gospodarki, takie dokapitalizowanie spółek węglowych jest konieczne, jeśli nie chcemy dopuścić do drastycznego spadku wydobycia węgla. Tymczasem wydobycie to - choć nieznacznie - z roku na rok spada. - Na razie spadek nie jest katastrofalny - podkreślił wiceminister Krzysztof Tchórzewski. Jednak w ciągu najbliższych trzech-czterech lat będą zamykane kolejne kopalnie i pola wydobywcze.
Historyczne głosowanie