Ceny detaliczne w USA wzrosły w zeszłym miesiącu o 0,3 proc. w stosunku do września, kiedy notowano taką samą dynamikę - podał Departament Pracy. Z pominięciem paliw i żywności wzrost wyniósł 0,2 proc., po raz piąty z rzędu.

Niespodzianki tym razem nie ma, bo takich danych spodziewali się ekonomiści.

Nie znaczy to, że nie ma powodów do zmartwień. Inflacja liczona w skali roku sięgnęła już 3,5 proc., najwięcej od sierpnia zeszłego roku. We wrześniu znajdowała się na dużo bezpieczniejszym poziomie 2,8 proc. Analitycy zwracają uwagę, że mimo to raczej nie ma zagrożenia podwyżkami stóp procentowych. Tzw. inflacja bazowa, z pominięciem żywności i paliw, to wciąż tylko 2,2 proc., w porównaniu z 2,1 proc. we wrześniu. - Fed na pewno będzie zwracać uwagę na wyższe ceny energii, ale dopóki inflacja bazowa jest stabilna, raczej nie ma się czym martwić - uspokaja Jonathan Basile, ekonomista z banku Credit Suisse.

Z raportu wynika, że ceny energii wzrosły w USA w ostatnim miesiącu aż o 1,4 proc., najbardziej od maja. To efekt rekordowych cen ropy.