Rosną szanse na to, aby kaspijski gaz dotarł do Europy bez pośrednictwa Rosjan. Zdaniem Andrisa Piebalgsa, unijnego komisarza ds. energetyki, Turkmenistan popiera plan budowy gazowej magistrali omijającej Rosję. Piebalgs wczoraj rozmawiał na ten temat z turkmeńskim prezydentem Gurbanguły Berdymuchammiedowem.

W trakcie spotkania nie podpisano umowy dotyczącej budowy gazociągu łączącego Turkmenistan ze Starym Kontynentem. Kaspijski gaz mógłby popłynąć rurociągiem Nabucco. Udziałowcy projektu, czyli koncerny paliwowe z Austrii, Rumunii, Bułgarii, Węgier i Turcji, liczą na to, że budowana przez nich rura będzie miała dostęp do złóż błękitnego paliwa zalegającego na szelfie Morza Kaspijskiego.

Obecnie turkmeński gaz jest eksportowany tylko w jednym kierunku. Surowiec, po cenie 100 USD za 1000 m sześc., kupuje Gazprom, który potem sprzedaje go dalej na Zachód ponad dwa razy drożej. Przedstawiciele Unii Europejskiej chcą kupować gaz bezpośrednio od Turkmenów, przy czym deklarują, że mogliby płacić znacznie więcej niż Rosjanie.

Turkmeńskie zapasy błękitnego paliwa szacowane są na 2,1 bln m sześc. Eksploatacją surowca, oprócz krajowych spółek, zajmują się też rosyjskie i chińskie. Zachodnie koncerny na razie prowadzą rozmowy z rządem na temat wydobycia gazu. Wiele wskazuje, że najbliżej osiągnięcia tego celu są brytyjskie firmy, które podpisały wstępne porozumienie z Turkmenistanem.