Unia Europejska coraz energiczniej popiera USA w ich staraniach, by władze w Pekinie zgodziły się na szybsze umocnienie kursu juana. Konieczność aprecjacji chińskiej waluty będzie głównym tematem rozmów, jakie pod koniec listopada przeprowadzi w Pekinie unijna delegacja pod kierownictwem szefa EBC Jeana-Claude Tricheta.

Przyczyną interwencji na tak wysokim szczeblu jest stale rosnący deficyt strefy euro w handlu z Chinami. W pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku wyniósł on 70 mld euro, o ponad 25 proc. więcej niż 55,9 mld euro w takim samym okresie przed rokiem.

Sytuację Europy pogarsza również to, że w przeciwieństwie do dolara, który wprawdzie pomału, ale od dwóch lat słabnie wobec juana, euro w ciągu roku umocniło się w stosunku do chińskiej waluty o 7 proc.

Tak olbrzymie kwoty z nadwyżki handlowej wykorzystywane są do finansowania inwestycji, które znowu w Chinach rosną szybciej, mimo wszelkich prób chłodzenia koniunktury. W ciągu 10 mienięcy tego roku inwestycje w środki trwałe w rejonach miejskich wzrosły o 26,9 proc., do 8,9 bln juanów (1,2 bln USD). Zwiększa to prawdopodobieństwo szybkiego podniesienia stóp, zwłaszcza że inflacja jest najwyższa od 10 lat.