Możliwość odpisania kwoty inwestowanej na przyszłą emeryturę od podstawy opodatkowania to - zdaniem Adama Sankowskiego, prezesa Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych - sposób na zachęcenie Polaków do dodatkowego odkładania środków na ten cel.
Izba zamierza teraz prowadzić konsultacje z ekspertami rynkowymi i za kilka miesięcy opracować projekt ustawy regulujący tę sprawę. Izba chce pod tym projektem zebrać 100 tys. podpisów i wnieść go do Sejmu jako projekt obywatelski. Zdaniem Sankowskiego, kwota odpisu powinna być znacząca - między 3,6 tys. zł a 12 tys. zł rocznie. Na razie twórcy projektu nie koncentrują się na rozwiązaniach dotyczących poszczególnych produktów należących do trzeciego filaru. Chodzi im o wprowadzanie mechanizmu, który zachęci Polaków do takich inwestycji.
Słaby trzeci filar
Według prof. Tadeusza Szumlicza ze Szkoły Głównej Handlowej, twórcy reformy emerytalnej lekceważąco potraktowali trzeci filar. - Obecny system, mimo że formalne zakłada istnienie trzech filarów, tak naprawdę składa się z dwóch - uważa Szumlicz. Według niego, obecnie działające IKE są bardzo złym rozwiązaniem, które w żaden sposób nie zachęca do oszczędzania. Tego typu produkty staną się jeszcze mniej atrakcyjne, gdy dojdzie do zapowiadanej likwidacji podatku od zysków kapitałowych. Zdaniem Szumlicza, w nowym systemie Polacy po przejściu na emeryturę mogą otrzymać około połowy środków, jakie zarabiali przed przejściem na nią.
Z tym stanowiskiem zgadza się Mariusz Sadłocha, prezes Domu Maklerskiego BZ WBK. - Obserwując liczbę osób, jakie zapisują się do IKE prowadzonego przez nas, odnoszę wrażenie, że ten system nie jest atrakcyjny - mówi Sadłocha. - Na pewno zachętą do oszczędzania nie jest zwolnienie z podatku Belki - dodaje. Także on zgadza się, że Polaków do oszczędzania mogą skłonić inne zachęty podatkowe.