Sygnały na temat koniunktury na giełdach Europy Zachodniej nie są tak jednoznacznie negatywne, jak wynikałoby to z atmosfery grozy, jaką można było odczuć w minionych tygodniach. Skupmy się na analizie niemieckiego indeksu DAX, którego zmiany są skądinąd ważne dla naszego rodzimego rynku. Jaka jest sytuacja techniczna tego wskaźnika? Sygnały są dość sprzeczne. Z jednej strony DAX przebił niedawno linię trendu wzrostowego biegnącą po aż czterech dołkach (VI 2006, VII 2006, III 2007, IX 2007). Tak duża liczba dołków oznacza, że wiarygodność tej linii była wyjątkowo duża. Z drugiej strony niemiecki indeks utrzymuje się jednak wyraźnie powyżej dołka z połowy sierpnia. Wniosek jest taki, że o długoterminowym trendzie spadkowym nie ma na razie mowy. Przebicie wspomnianej linii trendu zwyżkowego może co prawda zaowocować atakiem niedźwiedzi na sierpniowy dołek, ale jego przebicie jest już znacznie mniej prawdopodobne.

Skrajnie pesymistyczny scenariusz nie ma zresztą solidnego oparcia w czynnikach fundamentalnych. Niemieckie akcje z pewnością trudno uznać za mocno przewartościowane. Wskaźnik cena/zysk dla DAX-a to 13. Dla porównania - minimum z ostatnich lat wynosiło niespełna 12, maksimum zaś - blisko 17. To oznacza, że przecena czy też zastój w ostatnich miesiącach zaowocował procesem powrotu wycen do historycznie niskich poziomów. Można mieć poważne wątpliwości, czy w takiej sytuacji jest dużo miejsca na kontynuację spadków. Względnie niskie wyceny oznaczają, że rynek dyskontuje już nawet niezbyt optymistyczny scenariusz rozwoju wydarzeń w niemieckiej gospodarce. Jeśli faktycznie dojdzie do pewnego spowolnienia, to i tak jest ono w pewnym stopniu w cenach.

Do podobnych wniosków można dojść, kiedy analizuje siź wyceny np. na rynku francuskim. C/Z dla CAC40 nieznacznie przekracza 13. Historyczne minimum z ostatnich lat to niespełna 12, maksimum zaś - ponad 21. Margines bezpieczeństwa się zwiększa.

Parkiet