Ministerstwo Finansów coraz uważniej śledzi niebo. Do Polski przyleciały już bowiem wszystkie myśliwce F-16, których dostawę zaplanowano na ten rok. Każda nowa maszyna powoduje, że korygować trzeba nasze szacunki deficytu finansów publicznych, przekazywanych do Brukseli.
Jeden F-16 kosztuje, według informacji z MF, około 45 mln USD. Lądowanie myśliwca na polskim lotnisku powoduje, że zgodnie z wymogami Eurostatu zapisać musimy jego cenę jako wydatek budżetu (Unia Europejska liczy transakcję w sposób memoriałowy - czyli księguje ją po dokonaniu dostawy). Bruksela nie uwzględnia faktu, że zgodnie z umową z 2001 r. Polska rozlicza się z USA "offsetowo" - wydatki na samoloty kompensowane są inwestycjami firm amerykańskich w kraju.
Według nieoficjalnych informacji z Ministerstwa Obrony Narodowej, w tym roku Amerykanie dostarczą do Polski jeszcze jeden samolot dla Krzesin (tym samym otrzyma ona komplet F-16) i pierwszą maszynę dla bazy lotniczej w Łasku pod Łodzią. W ten sposób zamówienie zostanie zrealizowane z nadwyżką, co pogorszy saldo budżetu liczone według metodologii unijnej. Przylot większej liczby maszyn zwiększa także deficyt na rachunku bieżącym.
W tym roku na wydatki związane z finansowaniem programu F-16 przewidziano 353,6 mln zł, a w projekcie na rok przyszły 340,5 mln zł. Kwoty te obrazują jedynie koszty serwisu, części zamiennych, szkoleń oraz spłat kredytów zaciągniętych na samoloty.
PAP