Na Ukrainie wraca do łask pomysł na prywatyzację firm poprzez giełdę. Na pierwszy ogień ma pójść Ukrtelekom, największy w kraju koncern telekomu-nikacyjny. Jego debiut na zagranicznej giełdzie zaplanowany jest na drugą połowę 2008 r.
Sprawa sprzedaży Ukrtelekomu nie jest nowa. Spółka miała trafić na jeden z europejskich parkietów w tym roku. FDM, ukraiński fundusz odpowiedzialny za majątek państwowy, rozważał między innymi wprowadzenie firmy na giełdę w Warszawie. Jednak oferta telekomu nie wypaliła.
Teraz urzędnicy zapowiadają, że uda się sprzedać firmę, gdyż zostaną z góry ustalone reguły wprowadzania państwo-wych spółek na giełdę. Jednym z ważnych elementów tego projektu jest obciążenie oferującego i finansowego doradcy kosztami przygotowań spółki do oferty publicznej. - Nie mamy na to środków. Z bankiem inwestycyjnym będziemy się rozliczać dzięki funduszom, które pozyskamy od inwestorów - zapowiada w rozmowie z dziennikiem "Kommiersant" Jurij Jakowlew, dyrektor departamentu prywatyzacji poprzez giełdę w FDM. Dotychczas ani razu nie udało się sprzedać papierów państwowej spółki na zagranicznym parkiecie. W przypadku Ukrtelekomu inwestorom zostanie zaoferowane 32,8 proc. udziałów koncernu.
Nie wiadomo, czy FDM zrealizuje plan. Przedstawiciele Bloku Julii Tymoszenko (BJUT), który wraz z Naszą Ukrainą-Ludową Samoobroną będzie tworzyć nowy rząd, zapowiadają likwidację FDM. Jego zadania, zgodnie z koncepcją BJUT, miałyby przejąć ministerstwo skarbu, jeszcze nieistniejące, oraz resort finansów. Niemniej jednak także politycy tej opcji podkreślają konieczność prywatyzacji Ukrtelekomu. Po wrześniowych wyborach parlamentarnych na Ukrainie jeszcze nie powstał rząd. Dopiero w piątek parlamentarzyści po raz pierwszy od dwóch miesięcy zebrali się w gmachu Wierchownej Rady.