Chodzi tu głównie o reprezentantów sektora wchodzących w skład WIG20. Pekao stracił od 29 października zaledwie ok. 4 proc., o 5 proc. w dół poszedł BPH, po ok. 7 proc. zniżkowały BZ WBK oraz PKO BP, a BRE spadł o 10 proc. WIG-Banki obniżył się w tym czasie o ok. 7 proc., WIG20 o ponad 9 proc.
Można odnieść wrażenie, że banki do tej pory traktowane są jako bezpieczna przystań na tak trudne czasy, jak w ostatnich tygodniach. Nie tylko "oferują" płynność, na którą jest teraz popyt, ale również dobre wyniki finansowe oraz w miarę atrakcyjne wyceny. W miarę - gdyż na tle zagranicznych odpowiedników, szczególnie z rynków rozwiniętych, nie można ich już tak określić. Wskaźnik cena/zysk dla amerykańskich instytucji finansowych z indeksu S&P 500 to obecnie 10,7, a na bazie prognozowanych wyników 11,3. Cena/wartość księgowa to 1,5. Dla naszych banków pierwszy wskaźnik wynosi ok. 18, drugi sięga 3,5.
Skoro więc banki dysponują cechami cenionymi obecnie przez inwestorów, to dlaczego miałyby tracić na wartości? Zagrożeń jest kilka. Obniżające się współczynniki wycen na całym parkiecie wywierają naturalną presję na wyceny banków.
Podobnie jest z porównaniem ich wycen z zagranicznymi odpowiednikami, chociaż można podawać w wątpliwość zasadność zestawiania ich z podmiotami z rynków rozwiniętych, które mają duże problemy związane z zaangażowaniem w aktywa powiązane z rynkiem ryzykownych kredytów hipotecznych i przez to notują regres wyników.
Przy sierpniowych dołkach