Weekendowa Analiza Futures

Publikacja: 25.11.2007 12:06

Rzadko się zdarza, by to co będzie przed nami było mniej tajemnicze od

tego, co się już wydarzyło. Nadchodzący tydzień przyniesie nam kilka

potencjalnie ważnych wydarzeń z decyzją Rady Polityki Pieniężnej na czele.

Poza wielce prawdopodobnym podniesieniem stóp w Polsce poznamy raport o

stanie amerykańskiej gospodarki oraz szczegółowe dane dotyczące jej

wzrostu w III kw. br. Mimo że są to informacje, które dopiero nadejdą, ich

wpływ na rynek będzie mocno ograniczony. Tu nie ma wielu znaków zapytania.

Stopy w Polsce wzrosną, zrewidowana dynamika PKB w USA będzie wyższa od

wcześniej publikowanych danych wstępnych, a z Beżowej Księgi będzie

słychać utyskiwanie na słabnącą konsumpcję.

To co obecnie bardziej intryguje uczestników rynku i analityków to, czym

faktycznie wykaże się nowy polski rząd. Mamy za sobą rekordowo długie

expose, które tylko jeszcze bardziej zamąciło obraz zamierzeń nowej ekipy,

co samo w sobie jest rozczarowujące, by nie powiedzieć irytujące. Przez

ostatnie tygodnie formowania rządu oraz negocjacji koalicyjnych

dopływające do opinii publicznej szczegóły były jedynie strzępami

informacji. Nie były znane odpowiedzi na najważniejsze pytania, o

kierunek, w jakim pójdzie rząd Tuska. Ile z zapowiedzi przedwyborczych PO

będzie wyhamowanych przez PSL? Komentarze były rozrzucone od nadziei na

poważne reformy zmieniające stan polskiej gospodarki, czyli realizację

"cudownego" programu PO, do zniechęcenia i oczekiwania dryfu nowego rządu,

który będzie istniał i działał w kontekście permanentnej kampanii

prezydenckiej.

Głód wiedzy o zamierzeniach rządzących miał zostać zaspokojony za pomocą

wystąpienia premiera Tuska na forum Sejmu. Uczta była wielka. Ponad

trzygodzinne przemówienie miało podkreślić wagę wypowiadanych w nim słów.

Po zakończeniu konsumpcji wiele osób wskazywało na to, że tą samą treść

można było zmieścić w skromniejszym tekście, a znaczna część tej uczty to

jedynie lana obficie woda. Zdaniem tych komentatorów, tuż po zakończeniu

wystąpienia człowiek był nadal spragniony konkretów.

Zarzut braku konkretów w expose jest dyskusyjny, gdyż wcale ich tam nie

musiało być. Zadaniem premiera było przedstawienie swoich zamierzeń. Wiele

z nich jest godnych podkreślenia, wiele zasługuje na pochwałę, ale

wątpliwości pozostały. Główną z nich jest to, że kilka z przedstawionych

zamierzeń jest ze sobą sprzecznych. To kolejna ekipa, która wskazuje na

potrzebę zmniejszenia obciążeń podatkowych wraz z potrzebą zwiększenia

wydatków na sferę budżetową. Wcześniej to PO była jednym z głównych

oponentów stawiania spraw w ten sposób, a teraz sama, jako lider koalicji,

przedstawia podobne zamierzenia. To rodzi wątpliwości co do pozostałych

elementów programu rządu. Na ile są one realne do zrealizowania, i na ile

koalicja będzie zdeterminowana by je wdrożyć mając na uwadze mało jej

przychylnego prezydenta. Premier Tusk oparł swoje przemówienie na słowie

"zaufanie". Byłyby fatalnym błędem, gdyby z takim hasłem w tle rzucał

słowa na wiatr.

Jeśli przyjąć, że zamierzenia nowej ekipy są artykułowane z chęcią ich

realizacji, to nasuwa się pytanie, jak tego dokonać? Jak przy redukcji

obciążeń podatkowych zwiększać wydatki i do tego zmniejszać deficyt

budżetowy? Taki zlepek celów jest odbierany sceptycznie i wpisuje się

bardziej w anegdotyczną już kampanię cudów PO. Czy to ślepa uliczka? Jedną

z recept, w jakim pójść kierunku znajdziemy w tekście ekonomistów Janusza

Jankowiaka i Macieja Bukowskiego (pierwszy reprezentuje Polską Radę

Biznesu, a drugi Fundację Naukową Instytut Badań Strukturalnych)ódło rezerw,

których wykorzystanie podniesie nie tylko poziom życia, ale także

zdecydowanie poprawi sytuację finansów publicznych.

Paradoksalnie (choć tylko na pierwszy rzut oka) reforma finansów

publicznych nie zależy od poczynań ministerstwa finansów, ale do tego, jak

dalece posunie się rząd w celu poruszenia skostniałej i niewydolnej

struktury aktywności Polaków. Autorzy opracowania wskazują na kilka

czynności, które powinny doprowadzić nas do wspomnianego celu. Decyzje

rządu powinny zmniejszyć próg wejścia na rynek pracy dla osób młodych oraz

wydłużyć okres obecności na rynku pracy osób starszych. Tym samy miałoby

dojść do zmiany proporcji między tymi, którzy finansują budżet, a tymi,

którzy są jego beneficjentami. W konsekwencji mogłoby dojść do

zmniejszenia udziału wydatków stałych budżetu z obecnych 3/4 do około

połowy, a to dałoby większe możliwości na wspieranie inicjatyw

prorozwojowych.

Jankowiak i Bukowski wchodzą także na sztandarową działkę PO, czyli

podatki. Są oni zdania, że sama obniżka podatków osobistych nie jest aż

tak istotna, jak zmniejszenie obciążeń związanych z ubezpieczeniami

społecznymi (największy element klina podatkowego), oraz połączona z nim

obniżka wydatków tej sfery. Podatek dochodowy powinien zawierać mechanizm

podejmowania pracy. Autorzy postulują, by był to podatek liniowy, ale nie

z wysoką wolną od podatku, jak obecnie się wspomina, a wysokim kosztem

uzyskania przychodu. Dzięki temu osoby podejmujące prace płaciłyby mniej

niż osoby utrzymujące się z transferów socjalnych. Zwiększenie aktywności

zawodowej Polaków to nie tylko zachęty na podjęcie pracy, ale także

impulsy mające te miejsca tworzyć: premiowanie przedsiębiorstw

reinwestujących swoje zyski ulgą inwestycyjną, czy też redukcja barier

prawnych i administracyjnych przy podejmowaniu działalności gospodarczej.

Propozycja ekonomistów jest bogatsza w szczegóły i stawia rządzonym

poprzeczkę bardzo wysoko tak pod kątem koniecznych decyzji, jak i

możliwości ich wcielenia w życie na drodze legislacyjnej. Już wiadomo, że

podatek liniowy będzie wetowany przez Prezydenta, a przecież nie ma on

pełnego poparcia w samej koalicji. Najbliższe miesiące pokażą, czy nowy

rząd zdecyduje się na zapowiadany zryw, czy tylko "prezydencki" dryf.

Na rynku spółek małych i średnich ryzyko pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

Spadek indeksów sięgnął 35 proc. Indeks całej giełdy stracił "tylko" 20

proc., czego zasługą była relatywnie niewielka przecena na spółkach

największych (-12,5 proc.). Ostatnio popyt zrobił się aktywniejszy. Stoi

za tym oczekiwanie na odbicie na mniejszych spółach oraz nadzieja, że

indeks WIG nie wyjdzie poza obszar kanału wzrostowego ( Wykres_1.gif ).

Nadzieja pozostaje tylko nadzieją, póki nie ma sygnałów kupna.

Kamil Jaros

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy