Sytuacja na giełdach w Europie Zachodniej pozostaje nierozstrzygnięta. Na wykresie indeksu DJ EuroStoxx 50 nie zostały do tej pory wygenerowane żadne jednoznacznie negatywne sygnały. W perspektywie roku wskaźnik 50 największych europejskich spółek znajduje się w trójkącie symetrycznym, którego dolne ramię wyznaczają dołki z marca i sierpnia, zaś górne ramię - szczyty z lipca i końca października. Odbicie w miniony piątek, w niewielkim zakresie kontynuowane również wczoraj, pozwoliło zatrzymać spadek tuż nad dolnym ramieniem trójkąta. Z kolei w długim okresie nadzieją byków jest linia trendu wzrostowego, biegnąca po trzech dołkach, począwszy od połowy 2004 r. Również ten poziom został zagrożony przez ubiegłotygodniowe spadki, ale do wyraźnego jego pokonania jeszcze nie doszło. Na obie formacje nakłada się wsparcie, które ma obecnie kluczowe znaczenie - chodzi o dołek z połowy sierpnia. Dopóki indeks znajduje się powyżej tej bariery, nie można obwieścić początku trendu spadkowego, a naruszenie poziomów wsparcia wynikających ze wspomnianych formacji należałoby traktować jedynie jako wstępne sygnały.
Jak widać, szanse na powrót lepszej koniunktury (lub przynajmniej trend boczny) w Europie nie zostały jeszcze zaprzepaszczone. Nawet zresztą za oceanem znaleźć można branże, które nie poddały się ogólnej wyprzedaży. Najbardziej spektakularnym przykładem jest sektor dostawców podstawowych dóbr i usług konsumpcyjnych (consumer staples). Odpowiedni indeks S&P (grupujący spółki takie jak Procter & Gamble, Coca-Cola, Wal-Mart) bije rekordy. Blisko szczytów jest też indeks spółek użyteczności publicznej (utilities). Ich siła na tle słabego szerokiego rynku nie jest szczególnym zaskoczeniem - to tzw. sektory defensywne, czyli dość odporne na osłabienie koniunktury gospodarczej, a zwłaszcza zawirowania na rynku nieruchomości i kredytów. Zwłaszcza spółki użyteczności publicznej korzystają również na obniżających się kosztach pieniądza.
PARKIET