Od początku listopada austriacki bank wszedł do czołowej trójki sektora w Bułgarii i na Białorusi. Jeszcze szybciej poprawia swoją pozycję rynkową w Rosji, gdzie coraz wyraźniej dystansuje wszystkich zagranicznych konkurentów. Analitycy Raiffeisena są przekonani, że rynki Europy Środkowej i Wschodniej nie odczują skutków kryzysu na rynku nieruchomości za oceanem. Bank chciałby kupować lokalnych konkurentów - kłopot w tym, że w regionie nie ma już łatwych celów przejęć.

Jak poinformował Herbert Stepic, dyrektor generalny czołowego austriackiego banku, w ciągu trzech kwartałów tego roku jego firma wzbogaciła się o milion klientów. To tempo rozwoju ma być utrzymane. - Pokażcie mi taką branżę w Europie Zachodniej, która rozwija się równie szybko, jak banki w Europie Środkowo-Wschodniej. I jestem przekonany, że ów wzrost potrwa jeszcze... dwie generacje - mówił wczoraj Stepic na spotkaniu z dziennikarzami w Wiedniu. Podobnie optymistyczne krótko- i średnioterminowe prognozy przedstawiają analitycy Raiffeisen International (działającego poza Austrią). - Nie obserwujemy oznak kryzysu sektora, może poza pewnymi kłopotami banków w Kazachstanie i Rosji. Wspominanie o pogarszającej się sytuacji w Rumunii to raczej szukanie dziury w całym - twierdzi Walter Demel.

- Jeśli pojawi się okazja kupienia czegoś w Polsce po odpowiedniej cenie, z całą pewnością pochylimy się nad taką ofertą z uwagą - deklarują zgodnie Herbert Stepic i Piotr Czarnecki, prezes filii w naszym kraju. Na razie Raiffeisen skupi się nad Wisłą na walce o bardziej zamożnych klientów i współpracy z ekspansywnymi przedsiębiorstwami, przede wszystkim małymi i średnimi. Do końca przyszłego roku oczekiwać można otwarcia kilkunastu lub kilkudziesięciu nowych placówek. Najważniejszym dla firmy rynkiem pozostaje - po Austrii - Rosja, gdzie powstaje kilkadziesiąt nowych oddziałów rocznie.

(Wiedeń)