Czeski producent włóknin uzyskał w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku 90,7 mln euro przychodów (około 335 mln zł), czyli niemal tyle samo co rok wcześniej. Tłumaczy, że to dlatego, że nie zmieniły się w tym czasie jego moce produkcyjne. - Jesteśmy zadowoleni z rezultatów - mówi Milos Bogdan, prezes Pegasa.
Przedsiębiorstwo poniosło jednak o 2,6 proc. większe koszty operacyjne. Powodem był głównie wzrost cen surowców oraz energii, co z opóźnieniem jest przenoszone na klientów. Spółka poniosła również większe koszty zatrudnienia. Wynikało to z zatrudnienia pracowników do obsługi nowej, ósmej linii produkcyjnej oraz zmian w systemie wynagradzania kadry zarządzającej. Dzięki spłacie tej części zadłużenia, która wiązała się z najwyższymi kosztami, wydatki związane z obsługą kredytów (124,6 mln euro na koniec trzeciego kwartału) wyniosły 8,3 mln euro. To mniej o 33,6 proc. niż przed rokiem.
W efekcie Pegas przez trzy kwartały 2007 r. uzyskał 12,5 mln euro zysku netto (spadek o 15,4 proc.). Po wyłączeniu jednak wpływu różnic kursowych oraz stóp procentowych, związanych z wyceną bilansową kredytów bankowych (są to zapisy księgowe, niemające wpływu na stan pieniędzy w spółce), wynik netto Pegasa wyniósł 13 mln euro (9,5 mln euro przed rokiem).
Opublikowane dane nie zaskoczyły inwestorów. Kurs Pegasa wzrósł wczoraj o 1 proc., do 100 zł.
Dzięki nowej linii produkcyjnej moce przerobowe spółki wzrosną o 28 proc. Pełną sprawność linia osiągnie w styczniu. Zarząd firmy twierdzi, że ma już zapewniony odbiór 95 proc. włóknin, które mogą zostać wyprodukowane w 2008 r. przy wykorzystaniu pełnych mocy.