Niedowartościowanie walorów może szybko zniknąć – te słowa, którymi podsumowałem analizę akcji spółek z branży metalowej pod koniec marca, doskonale pasują też do deweloperów. Podczas gdy pod koniec lutego wartość rynkowa walorów spó-łek z tej branży wynosiła przeciętnie zaledwie 38 proc. wartości księgowej, to w pierwszych dniach kwietnia sięgnęła już 65 proc. W ciągu niewiele ponad miesiąca niedoszacowanie względem wartości księgowej zmniejszyło się więc o 40 proc.! Wystarczyło parę tygodni, by kursy deweloperów wystrzeliły w górę przeciętnie o 60 proc.
Wszystko to wydarzyło się w warunkach, które na pierwszy rzut oka powinny całkowicie zniechęcać do inwestowania na giełdzie. Większość twardych danych gospodarczych dotyczących stycznia i lutego jest kiepska (choćby o sprzedaży detalicznej), a mało który analityk skłonny byłby ogłosić koniec wielomiesięcznej bessy.
[srodtytul]Rynek wycofuje się z nieracjonalnych wycen[/srodtytul]
Na podstawie takiego kontrastu trudno byłoby jednak zakładać, że ostatni wystrzał kursów deweloperów był nieuzasadniony fundamentalnie. Biorąc pod uwagę, że giełda dyskontuje zjawiska gospodarcze, które trudno początkowo dostrzec i które znajdują odzwierciedlenie w twardych danych statystycznych nawet z kilkumiesięcznym opóźnieniem, ostatni pokaz siły popytu na akcje trudno ignorować.Warunki do szybkiego niwelowania niedowartościowania w razie pojawienia się oczekiwań na trwałą poprawę sytuacji gospodarczej są tym lepsze, że nawet teraz wyniki finansowe deweloperów trudno uznać za fatalne. Część z nich w IV kwartale 2008 r. nawet poprawiła rezultaty. 80 proc. giełdowych deweloperów jest rentownych (biorąc pod uwagę sumę wyników za cztery kolejne kwartały). Rzeczywistość zdecydowanie odbiega na plus od czarnej wizji, która na jesieni ubiegłego roku doprowadziła do skrajnego niedowartościowania ich akcji.
Historyczne porównania wskazują na to, że rynek często nie potrafi racjonalnie wycenić spółek, co jest na dalszą metę doskonałą okazją do zarobku dla wnikliwych inwestorów. Weźmy przykład J. W. Construction. Pod koniec lutego rynek wycenił akcje tego oferującego tańsze mieszkania dewelopera na 4,80 zł, przy zysku na akcję (za cztery kwartały) wynoszącym 1,83 zł i przy wartości księgowej równej 11,97 zł. Teraz cofnijmy się pamięcią do połowy listopada 2007 r., kiedy po publikacji wyników za III kwartał zysk na akcję był niemal identyczny jak obecnie (1,89 zł), a wartość księgowa zdecydowanie niższa (8,12 zł). Logika podpowiadałaby, że rynek powinien wtedy wyceniać akcje J. W. Construction na poziomie podobnym lub niższym niż 4,80 zł z końca lutego tego roku. A jak było w rzeczywistości? Cena rynkowa akcji wynosiła w połowie listopada roku 2007... 37 zł. Rynek działa niczym wahadło – kiedy zbytnio wychyli się w jedną stronę, po pewnym czasie dochodzi do odbicia w drugą.