Ostatnie miesiące przyniosły poważną rozbieżność między kierunkiem, w którym zmieniają się kursy akcji banków, a kierunkiem zmian ich wyników finansowych. Indeks WIG-Banki od lutowego dołka do majowego maksimum podskoczył o prawie 60 proc. Tymczasem wyniki finansowe tej najważniejszej (pod względem wielkości zysków) na GPW branży nie przestały się pogarszać.
[srodtytul]Zyski ostro w dół[/srodtytul]
W I kwartale kontynuowany był szybki spadek wskaźnika ROE (rentowność kapitałów własnych – liczona na podstawie sumy zysków z kolejnych 4 kwartałów), który obniżył się do 15,2 proc. (dla porównania, w rekordowym I kwartale 2008 r. wskaźnik przekraczał 22 proc.). W wyniki banków uderzyły niekorzystne czynniki makroekonomiczne, które powodują m.in. wzrost liczby niespłacanych kredytów, zmuszając instytucje finansowe do tworzenia rezerw, co z kolei obciąża bieżące wyniki.
Jak interpretować rozbieżność między notowaniami i wynikami finansowymi? Pesymiści mogą utrzymywać, że jest to dowód na to, że zwyżka cen akcji nie ma uzasadnienia fundamentalnego i że jest tym samym skazana na rychłe zakończenie, a później zniwelowanie.Interpretacja taka wydaje się jednak powierzchowna, ponieważ nie uwzględnia oczekiwań, które są główną siłą decydującą o kursach akcji.
O roli oczekiwań łatwo można się przekonać, nakładając odczyty wskaźnika PMI dla przemysłu na wykres rocznych zmian obliczanego przez nas indeksu branżowego. Dla stałych Czytelników takie zestawienie nie powinno być zaskoczeniem – PMI ze względu na silną korelację z rynkiem akcji można z powodzeniem traktować jako wskaźnik obrazujący ogólne tendencje gospodarcze ze znacznym wyprzedzeniem w stosunku do oficjalnych danych.