Zgodnie z rekomendacją rady nadzorczej Banku Ochrony Środowiska, walne zgromadzenie BOŚ udzieliło absolutorium z działalności w 2008 r. czterem członkom poprzedniego zarządu: Jerzemu Pietrewiczowi, Piotrowi Wiesiołkowi, Marcinowi Romanowskiemu i Stanisławowi Kostrzewskiemu.
Dlaczego WZA nie udzieliło im skwitowania? W opinii rady nadzorczej członkowie byłego zarządu są współodpowiedzialni za straty powstałe w wyniku niepowodzenia wdrożenia centrum systemu informatycznego (blisko 40 mln straty w ubiegłym roku z powodu zaniechania dalszych działań w tej sprawie i niedochodzenia wydanych pieniędzy od IBM). Kolejne odpisy utworzono (też na około 40 mln zł) w związku z udzieleniem pożyczek kilku bankom zagranicznym, które teraz mają problem z ich spłatą. Obecny zarząd BOŚ złożył do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw w tych sprawach.
Zarówno nieudzielenie absolutorium, jak i postępowanie w prokuraturze praktycznie zamykają tym menedżerom możliwość startowania w konkursach na wysokie stanowiska w instytucjach finansowych. Wydaje się, że problem ma znaczenie głównie dla Wiesiołka i Pietrewicza. Pierwszy jest wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego, drugi – jeszcze wiceprezesem BOŚ.
– Z formalnoprawnego punktu widzenia nie ma żadnych przeciwskazań, bym dalej pełnił funkcję wiceprezesa NBP. Te wydarzenia nie mają wpływu na moją obecną pracę. Prezes Skrzypek zna sytuację – mówi Piotr Wiesiołek. Złożył oświadczenie, w którym stwierdza m. in., że decyzja WZA „nie ma nic wspólnego z próbą obiektywnej oceny jego pracy w BOŚ przez nieco ponad dwa miesiące w 2008 r., a jej podłoże jest z pewnością niemerytoryczne”. Oświadcza, że „w tej sytuacji zamierza skorzystać z wszelkich prawem dostępnych środków”, by dochodzić swoich racji.
– Sam nie złożę rezygnacji, ponieważ oznaczałoby to, że poczuwam się do winy. A tak nie jest – mówi z kolei Pietrewicz. Tłumaczy m. in., że wchodzenie w spór z IBM nie byłoby korzystnym rozwiązaniem oraz że banki zagraniczne, którym udzielono pożyczek, nie zbankrutowały i prawdopodobnie spłacą zobowiązania w całości, tyle że z opóźnieniem. – Spodziewam się jednak, że na najbliższym posiedzeniu rady zostanę odwołany – mówi. Na razie planuje dalej pracować na uczelni.